Pomińmy fundamentalny nonsens rozumowania, w którym to my mamy być winni temu, że Bruksela nałożyła na nas haracz, bo się nie podporządkowaliśmy jej wytycznym. Na takiej zasadzie to Francja winna była wybuchowi Pierwszej Wojny Światowej, bo odmówiła żądaniu przeprowadzenia demobilizacji i wydania Niemcom nadgranicznych twierdz, a Polska – Drugiej, bo odmówiła oddania im Gdańska i suwerenności w polityce zagranicznej.
Skupmy się na innej sprawie, stanowiącej fundament kłamstwa. Żeby je zdemaskować, wystarczy spojrzeć na cenę energii w krajach, które „transformację energetyczną” przeprowadziły wzorowo – jak tzw. „Wielka” Brytania – albo z grubsza w zgodzie z wytycznymi, jak Niemcy. Czy tam energia jest tania? Skądże, jest rownież absurdalnie droga, mimo, że żadne „opłaty” jej nie obciążają. Logiką owych opłat, czy raczej, by wskrzesić to peerelowskie pojęcie, „domiarów”, jest bowiem podniesienie ceny produkcji normalnej energii tak, aby przestała ona być tańsza, a stała się równie droga jak panele, wiatraki i cały ten szajs, na wciskaniu którego wielkie koncerny robią biliony, a światowe mocarstwa – nową politykę kolonialną.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.