Dziewczęca sylwetka pokazana od tyłu do miejsca, gdzie zaczynają się biodra. Dwa długie warkocze, za które mocno jak za lejce trzymają ją męskie dłonie. Poniżej pasa imię: Greta. A jeszcze ciut niżej logo kanadyjskiej firmy X-Site Energy. Taką naklejkę kilka dni temu wypuściła kanadyjska spółka naftowa. Miała stać się gadżetem promocyjnym. Na kaski mieli ją naklejać pracownicy firmy. Zanim to nastąpiło, grafika wyciekła do sieci i wokół naklejki rozpętała się prawdziwa burza – o sprawie informuje portal wysokieobcasy.pl.
Początkowo spółka zaprzeczyła, że ma z tym coś wspólnego. Menadżet Doug Sparrow na pytanie, czy komfortowo czuje się z wizerunkiem seksualnej napaści na dziecko, miał powiedzieć: – Ona nie jest dzieckiem, ma 17 lat. Po jakimś czasie pojawił się komunikat X-Site Energy, w którym zarząd bierze za naklejkę pełną odpowiedzialność i że treść naklejki nie odzwierciedla wartości firmy. Do wiadomości podano też, że po aferze w spółce dokonano "zmian organizacyjnych".
"Są coraz bardziej zdesperowani. To pokazuje, że wygrywamy" – tak całą sytuację skomentowała na Twitterze Greta Thunberg.
Czytaj też:
Spurek: Koronawirus może być wynikiem przemocy wobec zwierzątCzytaj też:
Nie żyje felietonista "Polityki". Ludwik Stomma miał 70 lat