Szef laboratorium w Wuhanie zapewnia, że jest ono bezpieczne

Szef laboratorium w Wuhanie zapewnia, że jest ono bezpieczne

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP/EPA / David Chang
Szef laboratorium wirusologicznego w chińskim mieście Wuhan, gdzie wybuchła pandemia COVID-19, zapewnił, że przestrzega ono surowych zasad bezpieczeństwa, aby żaden wirus nie mógł się z niego wydostać – podał w poniedziałek dziennik "South China Morning Post".

Naukowcy oceniają, że koronawirus SARS-CoV-2 najprawdopodobniej nie został stworzony przez człowieka, lecz powstał w sposób naturalny. Przedstawiciele administracji USA wielokrotnie twierdzili jednak, że patogen odpowiedzialny za trwającą pandemię mógł się wydostać z chińskiego laboratorium.

W Wuhanie funkcjonuje jedyne w Chinach laboratorium czwartego, najwyższego stopnia bezpieczeństwa biologicznego, wymaganego do pracy z najgroźniejszymi patogenami, takimi jak wirusy ebola czy marburg. Przedstawiciele Wuhańskiego Instytutu Wirusologii, któremu podlega laboratorium, zapewniają o bezpieczeństwie swojej placówki.

"Przyjęliśmy szereg środków, aby upewnić się, że żaden wirus nie może wydostać się z naszego laboratorium" – powiedział dziennikowi "Keji Ribao" dyrektor laboratorium Yuan Zhiming. Wymienił przy tym surowe procedury dotyczące wchodzenia i wychodzenia personelu, zarządzania odpadami i materiałami zakaźnymi oraz filtrowania opuszczającego placówkę powietrza.

Wicedyrektor Instytutu Wirusologii Guan Wuxiang oświadczył natomiast, że naukowcy badają tam koronawirusa SARS-CoV-2 od 30 grudnia, gdy do laboratorium przysłano pierwszą próbkę, opisaną wówczas jako "zapalenie płuc nieznanego pochodzenia". Instytut prowadzi między innymi badania nad szczepionką.

Komentator dziennika "Wall Street Journal" Josh Rogin napisał w kwietniu, że urzędnicy amerykańskiej ambasady w Chinach odwiedzili w 2018 roku wuhańskie laboratorium i wysłali do Waszyngtonu dwie depesze, w których wyrażali zaniepokojenie poziomem bezpieczeństwa i zarządzania w placówce. W jednej z tych depesz mieli ostrzegać, że działalność laboratorium może doprowadzić do epidemii.

Pochodzenie koronawirusa stało się kolejnym punktem zapalnym w pogarszających się relacjach na linii Waszyngton-Pekin. Prezydent Donald Trump i sekretarz stanu USA Mike Pompeo wielokrotnie twierdzili, że istnieją dowody na to, iż koronawirus wydostał się z laboratorium w Wuhanie. Nie przedstawili jednak tych dowodów publicznie.

Chińskie władze zarzucają Pompeo kłamstwa i promują natomiast narrację, zgodnie z którą – choć pierwsze przypadki zakażeń odnotowano w Wuhanie – to sam wirus niekoniecznie pochodzi z Chin. Rzecznik chińskiego MSZ Zhao Lijian rozpowszechniał na Twitterze teorię spiskową, mówiącą, że patogen mogli przywieźć do Wuhanu amerykańscy żołnierze.


Czytaj też:
W lipcu pierwsi turyści "COVID free" polecą na Wyspy Kanaryjskie
Czytaj też:
Nowe badania ws. COVID-19: U mężczyzn więcej kluczowego enzymu

Źródło: PAP
Czytaj także