– Nie miałam złudzeń co do mojej kariery politycznej. Nie chciałam być politykiem, ale los potoczył się tak, że stanęłam w pierwszej linii w konfrontacji z niesprawiedliwością i samowolą. Los i wy, którzy zawierzyliście mi i daliście mi siłę. Teraz w każdej minucie podziwiam waszą odwagę, samoorganizację i to, jak silnie i mądrzy wszyscy jesteście – podkreśla Cichanouska.
Była kandydatka w wyborach podkreśla, że jest gotowa przejąć funkcję lidera państwa.
– Wszyscy chcemy wydostać się z tego kręgu, w którym znaleźliśmy się 26 lat temu. Jestem gotowa wziąć na siebie odpowiedzialność i wejść w ten okres w roli lidera krajowego po to, aby ten kraj mógł się uspokoić, wejść w normalny rytm; byśmy mogli uwolnić wszystkich więźniów politycznych i przygotować ramy prawne i warunki do zorganizowania nowych wyborów prezydenckich tak szybko, jak to możliwe – oświadczyła Cichanouska.
Po ogłoszeniu wyników Swiatłana Cichanouska opuściła kraj. Obecnie przebywa na Litwie. Tę informację potwierdził szef litewskiego MSZ Linas Linkevičius.
Zamieszki na Białorusi
W ubiegłą niedzielę na Białorusi obyły się wybory prezydenckie, które – według rządowego sondażu exit poll – zwyciężył Aleksandr Łukaszenka. Jak poinformowano, uzyskał blisko 80 proc. głosów. Białorusini nie zaakceptowali wyniku wyborów i masowo ruszyli na ulice wielu miast swojego kraju. Protestujący w Mińsku wznieśli barykady na ulicach, aby chronić się przed organami ścigania. Służby użyły wobec demonstrantów gumowych kul, armatek wodnych i granatów hukowych.
Białoruskie władze podają informacje o 5 tys. zatrzymanych. Media donoszą o torturach, biciu i znęcaniu się nad aresztowanymi. W wyniku starć zginął Alaksandr Tarajkouski. W sobotę odbył się jego pogrzeb. W miejscu śmierci mężczyzny tysiące osób złożyło kwiaty.
Czytaj też:
Media: Cichanouska przetrzymywana w budynku Centralnej Komisji WyborczejCzytaj też:
"Rz": Cichanouska ogłosi się prezydentem Białorusi