Łukaszenka odwiedził Miński Zakład Ciągników Kołowych MZKT. Na spotkanie ze strajkującymi robotnikami przybył ok. godz. 10 prezydenckim śmigłowcem.
– Ci, którzy chcą pracować - niech pracują, jeśli nie chcą - nie będziemy ich zmuszać. 150-200 pracowników nie robi różnicy. Trzeba zrozumieć, że "zły" prezydent zachował zbędnych pracowników, żeby ludzie nie zostali wyrzuceni na ulicę. Trzeba o tym pamiętać – mówił białoruski przywódca.
– Jesteście podmiotami działalności gospodarczej, ekonomii. Tam, gdzie się rzuciliście, panują inne prawa. Żeby później nie było płaczu – ostrzegał.
Jego przemówienie strajkujący robotnicy przerywali okrzykami "odejdź". Polityk stanowczo odrzucił żądania dotyczące ponownego przeprowadzenia wyborów prezydenckich. – Przeprowadziliśmy wybory. I dopóki mnie nie zabijecie, innych wyborów nie będzie – oświadczył. I podkreślił, że nigdy nie zrobi czegoś pod presją, naciskami ulicy. Łukaszenka poinformował przy tym, że w kraju trwają prace nad zmianami konstytucyjnymi mającymi doprowadzić do nowego podziału pełnomocnictw. Zapewnił, że jest gotów podzielić się kompetencjami prezydenta. Zaznaczył ponownie, że na pewno "nie pod presją i nie przez ulicę".
Czytaj też:
Ważne oświadczenie Cichanouskiej. "Jestem gotowa"Czytaj też:
"Nic z tego nie będzie. Kraju nie oddamy". Stanowcze oświadczenie Łukaszenki