"Sasza Wołkow" zorganizował antyrosyjskie podziemie w okupowanym Doniecku. Torturowany przez separatystów, ledwo uszedł z życiem. Dołączył do radykalnego ruchu azowskiego i walczył dalej. Za ostry sprzeciw wobec idei pojednania z wrogiem trafił pod ukraiński sąd.
Noc z 9 na 10 marca 2014 r. Plac Lenina w centrum Doniecka. Dwa dni wcześniej prorosyjscy aktywiści zajęli budynek administracji obwodu i rady miasta. Niebawem po przeprowadzonym pod lufami automatów „referendum” powołana do życia przez separatystów Doniecka Republika Ludowa miała ogłosić swoją suwerenność. Tej nocy losy miasta nie były jeszcze przesądzone. Na placu, wokół pomnika Lenina, powstało miasteczko namiotowe zwolenników opcji rosyjskiej. Bronili „wodza rewolucji” przed agresją ukraińskich patriotów. W końcu Lenin to personifikacja rosyjskiej dominacji i sowieckiej przeszłości, a burzenie jego pomników (tzw. leninopad) stało się po Majdanie symboliczną praktyką odcięcia się od dominacji Moskwy.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.