Dodała, że było to wynikiem błędu ludzkiego. Zleciła zewnętrzne dochodzenie i podjęła kroki w celu zapobieżenia podobnemu incydentowi w przyszłości.
„Na tym etapie nie ma dowodów na to, że dane zostały niewłaściwie wykorzystane” – poinformowała w oświadczeniu agencja. „Zdajemy sobie jednak sprawę z obaw i niepokoju, jaki to spowoduje, i głęboko żałujemy, że w tym przypadku nie udało nam się ochronić poufnych informacji mieszkańców Walii” – dodała.
Dane zostały przesłane po południu 30 sierpnia i były dostępne dla każdego korzystającego z witryny Public Health Wales. Usunięto je 31 sierpnia rano. Nieznani użytkownicy przejrzeli je przez ten czas 56 razy.
Według Public Health Wales w większości przypadków - 16 179 - informacje składały się z inicjałów, dat urodzenia, obszaru geograficznego i płci, co oznacza, że ryzyko identyfikacji było niskie.
W przypadku 1926 osób mieszkających w domach opieki i mieszkaniach wspomaganych informacje zawierały również nazwy domów, co zwiększyło ryzyko identyfikacji, ale nadal było ono niskie.
Dane dotyczyły wszystkich mieszkańców Walii, którzy uzyskali pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa między 27 lutego a 30 sierpnia.
Czytaj też:
Profesor WUM o koronawirusie: Trudno mi uwierzyć, jak łatwo odgórnymi decyzjami udało się zatrzymać cały światCzytaj też:
Polskie społeczeństwo źle wybrało władze? Szokujące wystąpienie polityka PO w PE