Merkel wyraziła zaniepokojenie gwałtownym wzrostem liczby zakażeń koronawirusem w Niemczech.
– Musimy to zatrzymać. W przeciwnym razie nic dobrego z tego nie wyniknie – powiedziała kanclerz po naradzie z szefami rządów krajów związkowych RFN.
– Jestem przekonana, że to, co teraz zrobimy, zdecyduje o tym, jak wyjdziemy z tej pandemii – podkreśliła Angela Merkel.
Nowe przepisy obejmują rozszerzenie wymogu noszenia maseczek, ograniczenie liczby gości na prywatnych uroczystościach, ograniczenia kontaktów w miejscach publicznych oraz ograniczenia działalności lokali gastronomicznych.
Nowe ograniczenia kontaktów w rejonach o częstości występowania tygodniowej zapadalności na koronawirusa powyżej 50 zakażeń na 100 000 mieszkańców oznaczają, że w miejscach publicznych może się spotykać maksymalnie dziesięć osób. Tak jest już obecnie w przypadku Berlina.
Jeśli nowe środki nie powstrzymają wzrostu zakażeń, zgromadzenia będą ograniczone nawet do pięciu osób lub członków dwóch gospodarstw domowych.
Od wartości 35 nowych infekcji na 100 000 mieszkańców, w regionach dotkniętych chorobą będzie obowiązywał w przyszłości wymóg dotyczący posiadania maseczek.
W regionach, w których zapadalność przekroczy próg 50 nowych infekcji na 100 000 tysięcy, będzie wprowadzana godzina policyjna od 23.
Podczas narady nie znaleziono jednolitego rozwiązania dla budzącego kontrowersje zakazu zakwaterowania osób z obszarów zagrożonych, wprowadzonego w niektórych krajach związkowych. – To "część decyzji, z której nie jestem jeszcze w pełni usatysfakcjonowana" – powiedziała kanclerz Merkel po negocjacjach. Jednak do obywateli skierowano "pilne wezwanie" do "powstrzymania się od niepotrzebnych podróży".
Zakaz zakwaterowania ma teraz być sprawdzany pod kątem skuteczności do 8 listopada. Następnie według kanclerz Merkel zostanie ponownie omówiony.
Czytaj też:
Najbliższy współpracownik Trzaskowskiego zakażony koronawirusem
Czytaj też:
"Jesteśmy gotowi na sytuację jeszcze trudniejszą". Karczewski o walce z epidemią