Prof. Chwedoruk: Superliga zabije średniaków. To triumf totalnej globalizacji

Prof. Chwedoruk: Superliga zabije średniaków. To triumf totalnej globalizacji

Dodano: 
Rafał Chwedoruk
Rafał Chwedoruk Źródło: PAP / Marcin Obara
Pomysł Superligi to triumf totalnej globalizacji, promocja pełnej komercjalizacji futbolu i przede wszystkim – przejaw pełnej amerykanizacji. Powstaje liga w pełni profesjonalna, nastawiona jedynie na zysk, z której nie można nawet spaść. To zabicie ducha sportu – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog, Uniwersytet Warszawski.

Świat piłkarski wstrzymał oddech po tym, gdy ogłoszono powstanie tzw. Superligi. Kibice na całym świecie są oburzeni, ale liczy się rachunek ekonomiczny. Pytanie, jak zmieni się światowa piłka nożna?

Prof. Rafał Chwedoruk: Od lat, gdy przedstawia się mnie, jako kibica Legii Warszawa odpowiadam, że jestem kibicem nie Legii, ale kibicem kibiców Legii. Trudno być kibicem sportowych spółek akcyjnych. Jak wchodzimy do sklepów, to nie skandujemy przecież marek towarów, które są wystawione na półkach. Współczesny futbol de facto coś takiego wymusza. Ten pomysł Superligi to triumf totalnej globalizacji, promocja pełnej komercjalizacji futbolu. I przede wszystkim – przejaw pełnej amerykanizacji. Powstaje liga pełni profesjonalna, nastawiona jedynie na zysk, z której nie można nawet spaść. To zabicie ducha sportu. Prawie trzy dekady temu, w czasach mistrzostw świata w USA toczyły się debaty, czy soccer (amerykańska nazwa piłki nożnej – red.) podbije Amerykę. Okazało się inaczej – Ameryka podbiła soccer. Uderza też pewna obłuda inicjatorów tej Superligi. Robią to z czysto egoistycznych finansowych pobudek, a używają przy tym słów „my”, „wspólnota”, „dobro futbolu”.

Faktycznie oznacza to koniec mniejszych klubów?

O nie, koniec tych mniejszych nastąpił dawno temu, wykończyło ich prawo Bosmana (prawo, na podstawie którego kluby nie mogły ograniczać liczby cudzoziemców – red.). Projekt Superligi wykończy średnich, a nawet dużych. Zostaną tylko giganci. To projekt, w którym padną i średniacy pokroju Legii Warszawa, czy Sparty Praga, ale też kluby takie jak AS Roma.

Przed laty w Pucharze Mistrzów grali po prostu mistrzowie, zdarzało się, że trofeum wygrywały czy to Steaua Bukareszt, czy Crvena Zvezda Belgrad. Dziś wygrywają tylko giganci. Nie oszukujmy się jednak – projekty kolejnych reform Ligi Mistrzów proponowane przez UEFĘ, która oburza się na pomysł Superligi, też promuje gigantów.

Tak i nie można wykluczyć, że sam pomysł Superligi jest straszakiem, mającym wymusić jeszcze większe podzielenie się gigantycznymi zyskami.

No tak, ale tu trwa bunt kibiców, dominuje smutek i złość. Jednocześnie i Liga Mistrzów daje już pewien przesyt. Pytanie, czy to, co się stało nie doprowadzi tak naprawdę do wytworzenia się bańki, która pęknie i paradoksalnie po tym wszystkim futbol stanie się trochę bardziej normalny, a twórcy superligi zbankrutują?

Cała inicjatywa jest obliczona na zupełnie nowego odbiorcę, całkowicie innego niż klasyczni kibice, czyli odbiorcę głównie telewizyjnego. Choć oczywiście widać pewien przesyt, a w młodszym pokoleniu zauważalny jest stopniowy, ale jednak spadek zainteresowania futbolem. Liga angielska to dziś w dużej mierze wydmuszka – gdzie ładowane są pieniądze z różnych stron świata – z krajów arabskich, czy przestrzeni postradzieckiej. Czasem po cichu jakiś klub pada, jak Portsmouth. Generalnie jednak cały światowy futbol – a liga angielska jest tu przykładem – jest jak wielkie kasyno, i to odzwierciedlenie światowej gospodarki.

To znaczy?

Cała globalna gospodarka przypominała kasyno, a po pandemii jest to kasyno, w którym wszyscy są zadłużeni. Kiedyś jednak ktoś powie – sprawdzam. I obyśmy nie dożyli sytuacji, gdy to się stanie, bo wtedy całe kasyno runie jak domek z kart. Podobnie jest ze światowym futbolem. Jest wielkie kasyno, wszyscy są zadłużeni, a po pandemii jeszcze bardziej. Kiedyś ktoś powie „sprawdzam”, a kibice, którzy dziś są hodowani na odbiorców nowej formuły Superligi, mogą odegrać tu rolę lontu.

Powiem tak – śledzę czasem to, co dzieje się w piłce na poziomie polskiej III i IV ligi. Tam też patrzę czasem z przerażeniem, jak lokalny biznes buduje tam finansową bańkę, uczestniczą w tym władze samorządowe. To też już ma coraz mniejszy związek z dawnym sportem, który kiedyś był elementem jednoczenia lokalnych społeczności, czasem pełnił rolę polityczną, państwotwórczą. Dziś to wyłącznie biznes. Ale nawet jeśli to upadnie, to na tym poziomie lokalnym, w niższych ligach, zostanie choć stadion, infrastruktura, zostanie szansa na odrodzenie normalnego sportu. W przypadku upadku gigantów z Superligi nie zostanie już nic.

Czytaj też:
Rewolucja w futbolu. Najlepsze kluby świata tworzą własne rozgrywki

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także