Tursunay Ziyawudun, 42-letnia przedstawicielka mniejszości Ujgurów, dała świadectwo rzeczywistości chińskich obozów koncentracyjnych. Kobieta przetrwała dwukrotne uwięzienie w obozie w regionie Sinciang, w którym ludność ujgurska jest poddawana stałym represjom przez komunistyczny rząd Chin.
„Nieusuwalne blizny na sercu”
14 lipca podczas Międzynarodowego Szczytu Wolności Religijnej w Waszyngtonie opowiedziała o przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej, która stanowi codzienność ze strony strażników obozowych. „Moje doświadczenia w tych chińskich obozach pozostawiły nieusuwalne blizny na moim sercu” – wyznała Tursunay.
- Doszłam do przekonania, że moim obowiązkiem jest być głosem tych ludzi, którzy są w obozach, tych, którzy zginęli na moich oczach i tych, którzy są niesprawiedliwie przetrzymywani w więzieniach – powiedziała.
Komunistyczne ludobójstwo i sieć obozów koncentracyjnych
Jak przypomniał sekretarz Departamentu Stanu USA, Antony Blinken, od roku 2017 powstaje w Chinach sieć obozów koncentracyjnych, w których mniejszości Ujgurów, Kazachów, ludu Hui i chrześcijan poddawane są zbrodniczym praktykom – indoktrynacji politycznej, torturom, przemocy fizycznej i psychicznej, gwałtom, przymusowej sterylizacji i pracy przymusowej. Na spotkaniu był obecny również były sekretarz stanu, obaj politycy stwierdzili, że w regionie Sinciang ma miejsce regularne ludobójstwo dokonywane przez władze Chińskiej Republiki Ludowej.
W obozach więzieni są głównie Ujgurzy, w większości wyznający islam. Dominującą grupą etniczną w regionie jest lud Hun, z którego rekrutują się strażnicy obozowi i którego przedstawiciele, jak zaświadcza Tursunay, zmuszają ujgurskie kobiety do małżeństw w sytuacji, w której ich mężowie trafiają do obozów.
„System gwałtów” i katowanie na śmierć
Kobieta opisała liczne przesłuchania, podczas których była bita i poniżana. Przytoczyła też historię, jak strażnicy wywlekli z celi ją i inną, 20-letnią kobietę, po czym zaprowadzili je przed „człowieka w garniturze i masce na twarzy”, który zgwałcił 20-latkę. Ujgurka wyznała, że w tym samym czasie i ona została zgwałcona przez trzech strażników. Jak twierdzi kobieta, taki „system gwałtów” jest codziennością komunistycznych obozów koncentracyjnych, a młode dziewczyny są regularnie wyprowadzane
Na jej oczach skatowani więźniowie wykrwawiali się na śmierć, a inni odchodzili od zmysłów, nie wytrzymując presji. Poza gwałtami i znęcaniem się w obozach prowadzona jest indoktrynacja, więźniom puszczane są filmy propagandowe i są zmuszani do słuchania wykładów na temat prawa chińskiego, do uczenia się komunistycznych pieśni i do składania przysięgi wierności partii komunistycznej.
- „Miliony Ujgurów cierpią i żyją tylko dlatego, że mają nadzieję i wiarę, że na tym świecie istnieje sprawiedliwość. Moi ludzie, którzy przez ostatnie pięć lat doświadczali ludobójstwa, czekają na pomoc od was i całej ludzkości. Pokornie kłaniam się wam i jeszcze raz proszę cały świat i całą ludzkość, aby uratowali mój lud od tego ucisku – zaapelowała Tursunay Ziyawudun.
Według stanowiska chińskiego rządu obozy w regionie Sinciang są obozami „reedukacyjnymi”, w których osadzani są terroryści spiskujący przeciwko państwu chińskiemu.
Czytaj też:
Hongkong: Katolicki miliarder w więzieniu. Piękne świadectwo życia i oporuCzytaj też:
Hongkong: Kościół uczci Mszą ofiary masakry na placu TiananmenCzytaj też:
Chiny szykują się do wojny opartej na broni biologicznej? Nowe dokumenty