Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy prawicowy publicysta regularnie zyskuje ogromną popularność, szczególnie wśród konserwatywno-wolnościowo nastawionych Francuzów. Nazywany jest niekiedy "francuskim Trumpem". Przez wiele miesięcy spekulowano o jego starcie w przyszłorocznych wyborach prezydenckich we Francji.
We wtorek 30 listopada Zemmour oficjalnie potwierdził swój start w wyborach. O swojej decyzji poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych.
"Drodzy rodacy, będę kandydował w wyborach prezydenckich" – napisał na Facebooku.
W serwisie YouTube Zemmour opublikował film, w którym tłumaczy powody swojej decyzji.
– Długi czas, byłem szczęśliwy jako dziennikarz... ale nie ufam już, że politycy będą mieć odwagę, by ocalić kraj przed tragicznym losem, który go czeka. Dlatego zdecydowałem się wystartować w wyborach prezydenckich – mówi publicysta.
Najnowszy sondaż
Według ostatniego sondażu Ifop dla Journal du Dimanche i Sud Radio z 28 listopada wynika, że urzędujący prezydent Emmanuel Macron może liczyć na 25 proc. do 28 proc. głosów w pierwszej turze.
Marine Le Pen zanotowała poparcie rzędu od 19 do 20 proc. Z kolei Zemmour, który zamyka podium uzyskał wynik na poziomie 14 – 15 proc. ankietowanych. Oznacza to, że jego notowania nieco spadły. Wcześniej to on był wskazywany jako lekki faworyt do zmierzenia się z Macronem w drugiej turze wyborów prezydenckich.
Na czwartej pozycji uplasował się kandydat centroprawicy Xavier Bertrand z wynikiem 13 proc., a inni politycy tej formacji Michel Barnier i Valérie Pécresse, po 10 procent. Poparcie lewicowej mer Paryża Anne Hidalgo utrzymuje się na poziomie 6 proc., natomiast komunisty Jeana-Luca Mélenchona waha się między 7,5 a 8,5 procent.
Czytaj też:
Le Pen apeluje do ZemmouraCzytaj też:
Witt: Francuski miliarder rzucił wyzwanie mediom głównego nurtu. Wspiera Zemmoura