W środę rzecznik Pentagonu John Kirby poinformował, że Rosja wycofała mniej niż 20 proc. wojsk spod Kijowa i Czernihowa.
Według resortu obrony USA, nie jest to definitywne wycofanie, lecz relokacja tych sił w celu uzupełnienia oddziałów i napraw, zanim powrócą one na front. Kirby dodał, że miasta te nadal są intensywnie ostrzeliwane i nie ma oznak deeskalacji ze strony Rosji.
Meduza: Rosja odpuszcza Kijów, skupi się na Donbasie
Jak informuje niezależny rosyjski portal Meduza, pod koniec marca, w związku z problemami militarnymi i gospodarczymi, Rosja zapowiedziała zmianę priorytetów – w tym ograniczenie aktywności wojskowej w rejonie Kijowa i Czernihowa. Moskwa chce teraz skupić działania zbrojne na całkowitym zajęciu Donbasu.
Jak podaje serwis, na początku inwazji na Ukrainę, wojskowi oraz sam prezydent Władimir Putin, byli przekonanie, że "operacja specjalna" przebiegnie łatwo, a rosyjskie wojska szybką zajmą Kijów. Jeszcze pod koniec lutego rozmówcy Meduzy mieli tłumaczyć, że problemem nie będzie zdobycie miast, ale zapewnienie kadr do nowej administracji.
Pod koniec marca, rosyjskie władze wojskowe miały się jednak pogodzić z faktem, że Kijów nie może zostać zajęty kosztem "niewielkiej ilości przelanej krwi", a działania trzeba skupić na wschodzie kraju. Źródła serwisu wskazują, że z tego ma wynikać łagodzenie stanowiska Rosji, podczas negocjacji z ukraińską delegacją.
Problemy gospodarcze z powodu sankcji
Źródła serwisu wskazują także, że w marcu urzędnicy przekazali prezydentowi Putinowi dane dotyczące stanu rosyjskiej gospodarki, wskazując, że kraj nie jest w stanie normalnie funkcjonować ze względu na sankcje.
Osoba zbliża do rządu federalnego miała przekazać dziennikarzom, że jeśli sankcje zostaną utrzymane, w Rosji zaczną się "problemy z infrastrukturą i transportem".
Jak ustalił serwis, pomimo tych doniesień Putin nie podjął jeszcze decyzji w kwestii ewentualnego zakończenia wojny na Ukrainie. Prezydent ma być pod wpływem "różnych środowisk i ludzi", z których część chce kontynuowania walk.
Siłą rosyjskiej propagand
Jednocześnie urzędnicy na Kremlu obawiają się, jak ewentualne zakończenie wojny wpłynie na notowania prezydenta.
Rosjanie zostali bowiem zalani propagandą wskazującą na potrzebę walki z nazistami na Ukrainie oraz obietnicami szybkiego sukcesu. – Do pieca tej lokomotywy wrzucono tyle węgla, że nie da się tego zatrzymać – stwierdził w rozmowie z serwisem jeden ze strategów politycznych Putina.
Problem stanowią też rosyjscy propagandyści w mediach, którzy domagają się kontynuowania walki. Jako przykład portal podaje Władimira Sołowiowa, który "oczernia" Władimira Miedinskiego, szefa rosyjskiej grupy negocjacyjnej.
Ostatnio w programie "Wieczór z Władimirem Sołowiowem" inny propagandysta – Jakow Kedmi stwierdził: "Jakikolwiek traktat, który Rosja podpisze z Ukrainą, będzie oznaczał jej porażkę. To będzie początek końca, nie rządów Putina, ale państwa rosyjskiego. W oczach Rosjan, w oczach rosyjskiej armii, w oczach całego świata. Potem wsparcie Indii, Chin, świata arabskiego wyparuje".
Czytaj też:
"Putin może trzymać niektórych doradców w areszcie domowym"Czytaj też:
Putin grozi zakręceniem kurka z gazem. Od jutra płatność tylko w rublach