W sierpniu papież Franciszek odwiedzi grób Celestyna V, który w 1294 r. złożył urząd papieski. Również w sierpniu w Watykanie zbierze się konsystorz; po nim w Kolegium Kardynalskim większość będą mieć ludzie Franciszka. Papież Bergoglio zapowiedział, że poprosi kardynałów o to, by zastanowili się, jak wdrożyć w życie reformę Kurii Rzymskiej na gruncie nowej konstytucji apostolskiej „Praedicate evangelium”, której ogłoszenie było najważniejszym celem jego pontyfikatu.
Najwyższy czas na koniec?
Od początku maja tego roku Franciszek pokazuje się regularnie na wózku inwalidzkim. Powodem jest problem z kolanem, który należałoby rozwiązać operacyjnie, ale Franciszek obawia się znieczulenia; leczy się zastępczymi metodami. Kłopot następcy św. Piotra nie zagraża jego życiu i nie umożliwia w żaden sposób zarządzania Watykanem, Franciszek może więc sprawować swój urząd jeszcze przez całe lata, na wózku czy nie. A jednak to nagłe podupadnięcie na zdrowiu wydaje się symbolicznie zapowiadać koniec pontyfikatu Argentyńczyka. Obejmując urząd, Franciszek zapowiadał, że abdykuje tak jak Benedykt, a jego pontyfikat będzie trwał najwyżej kilka lat. Panuje już ponad dziewięć – zgodnie z własną deklaracją najwyższy czas na koniec. Co więcej, zrealizował już swoje najważniejsze zadanie: w czerwcu w życie weszła konstytucja „Praedicate evangelium”, która zreformowała Kurię Rzymską. Nic dziwnego, że spekulacje o tym, kto go zastąpi, są coraz żywsze. Zapowiedź nawiedzenia grobu Celestyna V, co kilka lat przed abdykacją uczynił też Benedykt XVI, tylko je wzmocniła. Sam Franciszek w rozmowie z biskupami z Brazylii w połowie czerwca miał deklarować, że nie zamierza teraz ustępować.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.