Z opublikowanego w czwartek raportu Amnesty International (AI) wynika, że zarówno Rosja, jak i Ukraina łamią międzynarodowe prawo humanitarne.
W dokumencie stwierdzono, że taktyka wojsk Ukrainy narusza międzynarodowe prawo humanitarne, poprzez zmienianie celów cywilnych w wojskowe. Rezultatem tego są uderzenia armii rosyjskiej na te obiekty, zniszczenie infrastruktury mieszkalnej i śmierć cywilów, co z kolei stanowi zbrodnię wojenną strony rosyjskiej – napisano.
Fala oburzenia, rezygnuje szefowa biura AI
Treść publikacji wywołała oburzenie dziennikarzy i polityków na całym świecie. Dziennikarze niemieckiego "Bilda" komentując raport Amnesty International zwracają uwagę, że wpisuje się on w retorykę Kremla.
– To wstyd, że taka organizacja jak Amnesty International bierze udział w kampanii dezinformacyjnej i propagandowej – stwierdził natomiast Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy.
Kolejnym skutkiem publikacji raportu jest odejście z pracy szefowej ukraińskiego biura Amnesty International w Kijowie – Oksany Pokalczuk.
W oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych działaczka podkreśliła, że "z bólem musi przyznać, że ją i kierownictwo AI podzieliły wartości".
Jak tłumaczy Oksana Pokalczuk, ukraińskie biuro AI bezskutecznie próbowało wytłumaczył kierownictwo organizacji sytuację na Ukrainie.
Jeszcze wczoraj miałam naiwną nadzieję, że uda mi się to wszystko naprawić. Że będziemy mieli nawet 200 spotkań, ale wyjaśnimy (sytuację na Ukrainie - red.) i przekażemy naszą opinię. I że ten raport zostanie usunięty, a jego miejsce zajmie inny. Dzisiaj zdałam sobie sprawę, że to niemożliwe – przyznała.
Czytaj też:
"To nie nadszarpnie naszej bezstronności". Szefowa Amnesty International odpowiada na krytykęCzytaj też:
Amnesty International: Rosja i Ukraina łamią prawo humanitarne