Departament Stanu: Rosja wydała 300 milionów dolarów próbując wpłynąć na europejskich polityków

Departament Stanu: Rosja wydała 300 milionów dolarów próbując wpłynąć na europejskich polityków

Dodano: 
Władimir Putin, prezydent Rosji
Władimir Putin, prezydent Rosji Źródło:Wikimedia Commons
Zdaniem Departamentu Stanu USA, Rosja "wydała setki milionów" na wpływanie na polityków i partie polityczne w Europie.

W ostatnich latach Rosja potajemnie wydała ponad 300 milionów dolarów, próbując wpłynąć na polityków i innych urzędników w ponad dwudziestu krajach, w tym Europie – twierdzi Departament Stanu USA.

Według Amerykanów, Rosja miała przeznaczać znaczne sumy na wspieranie polityków i partii sympatyzujących z Rosją między innymi w Albanii, Czarnogórze, Bośni i Hercegowinie, a także na Ukrainie.

Manipulowanie demokracjami od środka

Departament przekonuje, że Rosja przeznaczała ogromne sumy "próbując manipulować demokracjami od środka". Rzecznik Departamentu Stanu Ned Price nazwał tajne finansowanie ze stronu Rosji "atakiem na suwerenność".

– Jest to próba osłabienia zdolności ludzi na całym świecie do wybierania rządów, które ich zdaniem najlepiej nadają się do ich reprezentowania, reprezentowania ich interesów i reprezentowania ich wartości – przekonywał.

Amerykańscy dyplomaci dostali wytyczne, aby skontaktować się z rządami krajów, które rzekomo były celem złośliwych działań Kremla.

Gen. Pytel: Rosja już tu jest

Przypomnijmy, że były szef kontrwywiadu wojskowego generał Piotr Pytel przekonuje, że PiS jest swoistą "tajną bronią" Rosji, która poprzez tę partię realizuje interesy w Polsce.

– Wszystko, co się stało w Polsce po 2015 roku, wpisuje się w rosyjskie interesy na tym obszarze. A nasze służby pozostawiły polskie państwo w obliczu zagrożenia ze strony Rosji nagie i pozbawione ochrony – przekonywał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Dalej wojskowy przedstawia swoją tezę dotyczącą tego, kto stoi za tzw. mailami Dworczyka, które pojawiają się w sieci – jego zdaniem to "72. centrum specjalnej służby GRU z pomocą służb białoruskich".

– To ma wisieć nad rządem jak topór. Maile nie są podawane tak, żeby się je łatwo czytało, to często piętrowe konstrukcje. Takie ograniczenie jest celowe – żeby efekt destrukcyjny wobec rządu był ograniczony – przekonuje Pytel.

Czytaj też:
"Zobaczymy, do czego to doprowadzi". Kirby o rosnących kłopotach Putina
Czytaj też:
"Putin jest gotowy". Amerykańscy eksperci opisują ważne zmiany na Kremlu

Źródło: Bloomberg
Czytaj także