Papież kontra kardynałowie

Papież kontra kardynałowie

Dodano: 
Papież Franciszek
Papież Franciszek Źródło:PAP/EPA / Riccardo Antimiani
Paweł Chmielewski II Od kilku miesięcy trwa prawdziwa giełda nazwisk papabile. Pojawiają się kandydatury liberalnych Włochów i Azjatów, czasem, jakby dla żartu, ten czy ów watykanista przypomni sobie o jakimś konserwatyście. Niezależnie od tego, kto zastąpi Franciszka i czy nowe konklawe rzeczywiście się zbliża, jedno jest pewne: przed kolejnym następcą św. Piotra stoi zadanie uporządkowania samego Kolegium Kardynalskiego, bo jego dalsze istnienie w obecnym kształcie jest po prostu pozbawione sensu. Wątpliwe jednak, by je wypełnił.

P od koniec sierpnia tego roku papież wezwał do Rzymu kardynałów z całego świata na konsystorz. Choć Franciszek czyni to regularnie przy okazji włączania do Kolegium Kardynałów nowych purpuratów, to tym razem nie było to zaproszenie rutynowe. Papież chciał z kardynałami porozmawiać. I w tym nie byłoby nic dziwnego, bo ostatecznie purpuraci są w Kościele właśnie po to, by doradzać następcy św. Piotra; papa Bergoglio jednak nie ma w zwyczaju zbyt chętnie sięgać po ich rady – nie robił tego od lat. Cóż więc się stało? Papież zdecydował, że tematem spotkania będzie reforma Kurii Rzymskiej, którą wprowadził kilka miesięcy wcześniej za sprawą konstytucji apostolskiej „Praedicate Evangelium”. Już to zapowiadało, że dzieje się coś dziwnego. Watykaniści byli postępowaniem Franciszka nieco zniesmaczeni. Wzywać do Rzymu książąt Kościoła po to, by rozmawiać o opublikowanym już dokumencie? Wskazywało na to, że papież nie tyle oczekuje rozmowy, ile chce po prostu coś przekazać.

Upokorzenia

I tak było rzeczywiście, a konsystorz nie obył się bez poważnych skandali. Na wezwanie nie mógł odpowiedzieć kard. Józef Zen z Hongkongu, oczekujący na proces w związku z oskarżeniami ze strony chińskich komunistów. Papież i Sekretariat Stanu nie ujęli się za nim – od dawna wiadomo, że Watykan realizuje ugodową politykę wobec Pekinu, której kard. Zen się sprzeciwia. Z perspektywy Rzymu jest zatem polityczną przeszkodą. Wywołało to zgorszenie, bo pomimo różnic politycznych oczekiwano by innej postawy.

Cały artykuł dostępny jest w 40/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także