Strzelanina w Paryżu. Lekarze: Podejrzany nie może trafić do aresztu

Strzelanina w Paryżu. Lekarze: Podejrzany nie może trafić do aresztu

Dodano: 
Strzelanina w Paryżu
Strzelanina w Paryżu Źródło:PAP/EPA / TERESA SUAREZ
Francuscy lekarze orzekli, że mężczyzna podejrzany o wywołanie piątkowej strzelaniny w centrum Paryża nie może trafić do aresztu.

W ostatni piątek w Paryżu doszło do strzelaniny, w wyniku której zginęły trzy osoby, a kolejne trzy zostały ranne. Podejrzany został zatrzymany i aresztowany. To 69-letni emeryt William M., znany francuskiej policji z dwóch wcześniejszych prób zabójstw.

Sprawę bada prokuratura. W działania zaangażowane jest także ministerstwo spraw wewnętrznych Francji.

Do tragicznych zdarzeń doszło w 10. dzielnicy Paryża przy rue d'Enghien, przed kurdyjskim ośrodkiem "stopniowej integracji".

Podejrzany nie trafi do aresztu

Dziennik "Le Parisien", cytowany w niedzielę przez portal Onet.pl, podał, że lekarze orzekli, iż podejrzany "nie może trafić do aresztu". Nie pozwala bowiem na to stan zdrowia mężczyzny. 69-latek trafił więc na obserwację do szpitala psychiatrycznego.

Media przekazały, że William M. był w przeszłości objęty postępowaniem w sprawie przemocy na tle rasowym. W 2021 roku miał zaatakować szablą obozowisko migrantów z Sudanu w 12. dzielnicy Paryża. W wyniku zdarzenia trzy osoby zostały ranne. Mężczyzna opuścił areszt na początku grudnia tego roku.

Napastnikowi grozi dożywocie za wywołanie strzelaniny w centrum Paryża w ostatni piątek. "Śledztwo koncentruje się na zarzucie zabójstwa, usiłowania zabójstwa, przemocy z użyciem broni oraz naruszenia przepisów dotyczących broni o charakterze rasistowskim" – poinformowała tamtejsza prokuratura.

Zamieszki po tragicznej strzelaninie

Po piątkowej strzelaninie w centrum Paryża doszło do zamieszek. Policja została zaatakowana przez demonstrujących Kurdów. W ruch poszły znaki drogowe, koła od rowerów czy kamienie. Tłum zgromadził się na Rue Faubourg Saint-Denis i nacierał na kordon policjantów.

Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego, by rozproszyć demonstrantów.

Źródło: "Le Parisien" / Onet.pl
Czytaj także