W orędziu wygłoszonym w środę w Parlamencie Europejskim Juncker oświadczył, że Rumunia i Bułgaria powinny niezwłocznie zostać przyjęte do strefy Schengen. Natychmiast sprzeciwiła się temu Holandia, Austria i Niemcy. Holenderski premier Mark Rutte nie przebierał w słowach doradzając szefowi KE, by jak najszybciej udał się po pomoc do lekarza. Rutte oświadczył, że powszechnie wiadomo, iż do przyjęcia Bułgarii i Rumunii nie może dojść obecnie, gdyż "istnieje zbyt wiele obaw o kontrolę ich granic oraz korupcję".
Dużo ostrożniejszy w doborze słów był austriacki kanclerz Christian Kern, który stwierdził, że koncepcja Junckera "nie została należycie rozważona", ponieważ istnieje zbyt wiele wątpliwości co do tego, czy Bułgaria i Rumunia będą w stanie spełniać wymagania członkostwa w strefie Schengen. Niemiecki minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere ograniczył się zaś do stwierdzenia, że do przyjęcia tych dwóch państw "jest jeszcze długa droga".
Czytaj też:
KE poszła po rozum do głowy? Juncker chwali politykę migracyjną Orbana