Rutynowe pytanie, postawione przez instytut badania opinii publicznej FORSA, brzmiało: „Którą partię wybraliby państwo, gdyby w niedzielę (18 czerwca) odbywały się wybory do Bundestagu?”. To „niedzielne pytanie” stanowi ważny instrument badania nastrojów społecznych w Niemczech. Po trwającym od tygodni wzroście poparcia dla partii AfD (Alternatywa dla Niemiec) wyniki sondażu nie zaskakują wprawdzie nikogo, ale wielu zawodowych polityków poważnie niepokoją. A oto one: na CDU głosowałoby 29 proc. Niemców. Trzecią siłą w Republice Federalnej okazałaby się SPD, popierana przez 18 proc. wyborców. Ustąpienie przez socjalistów drugiego miejsca na podium znienawidzonej przez polityczny establishment i znajdującej się pod nadzorem Urzędu ds. Konstytucji, czyli policji politycznej, partii Alternatywa dla Niemiec (AfD) to świadectwo upadku dawnej partii Willy’ego Brandta. Od tygodni AfD poprawia notowania na wyborczej giełdzie, a teraz padł kolejny rekord: partia ta może liczyć na 19 proc. Daleko za Alternatywą są Zieloni – 14 proc., a FDP (aktualny członek koalicji rządowej pod egidą Olafa Scholza z SPD) – 7 proc. Komuniści (Die Linke) za burtą: 4 proc. nie wystarczyłoby spadkobiercom stalinowskich władców NRD na pokonanie pięcioprocentowego progu wyborczego. Tyle FORSA. Z kolei INSA daje AfD nawet 19,5 proc., ale nie wyrzuca socjalistów z drugiego miejsca na podium (20 proc. poparcia).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.