Rodziny dysydentów na celowniku. Fala represji w Hongkongu

Rodziny dysydentów na celowniku. Fala represji w Hongkongu

Dodano: 
Flaga Hongkongu, zdjęcie ilustracyjne
Flaga Hongkongu, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Pixabay
Policyjne rajdy i przesłuchania – rodziny dysydentów, które zostały w Hongkongu nie mogą żyć w spokoju. "To bardzo brutalna taktyka dyktatury" – mówi opozycjonista.

Po stłumieniu demokratycznych protestów w Hongkongu, trwających od marca 2019 do czerwca 2020 r., część opozycjonistów przeniosła się za granicę, gdzie kontynuują swoją polityczną działalność. Ich pozostające w kraju rodziny płacą za to cenę.

W zeszłym miesiącu hongkońska policja wyznaczyła nagrodę miliona HKD (w przeliczeniu ponad 521 tys. zł) za informacje prowadzące do aresztowania ośmiu działających za granicą dysydentów poszukiwanych pod zarzutem naruszenia bezpieczeństwa narodowego. Od tego czasu policja przeprowadziła serię rajdów na mieszkania co najmniej czterech poszukiwanych aktywistów: biznesmena Elmera Yuena, działacza związkowego Christophera Munga oraz polityków Nathana Lawa i Dennisa Kwoka.

W czwartek policja dokonała przeszukania domu rodziny Yuen po raz drugi w ciągu tygodnia. Na przesłuchanie została zabrana była żona biznesmena oraz jego syn. Wcześniej przesłuchano jego córkę i synową. Żadne z przeszukań nie skończyło się aresztowaniami.

Hongkong zbliża się do reszty ChRL

Postępowanie hongkońskich władz widziane jest jako kolejny przykład "kontynentalizacji" autonomicznej metropolii. Mimo zagwarantowanego specjalnego statusu, Hongkong coraz bardziej upodabnia się do reszty Chińskiej Republiki Ludowej.

– Obecnie [hongkońska policja] zachowuje się jak aparat bezpieczeństwa na kontynencie – komentuje w rozmowie z Aljazeerą Chongyi Feng, wykładowca studiów chińskich na Uniwersytecie Technologicznym w Sydney. Podobne praktyki w Chinach kontynentalnych stosowane są m.in. przeciw rodzinom ujgurskich aktywistów.

"Możesz poświęcić siebie, ale nie swoją rodzinę"

Działania władz uderzają w czuły punkt dysydentów. Chiński aktywista Feng został zatrzymany na 10 dni w czasie wizyty w kraju, a jego rodzina, w tym 90-letnia matka była odwiedzana przez policję.

– Możesz poświęcić siebie dla swoich przekonań politycznych. Jednak kiedy twoja rodzina i znajomi są poddawani torturom i karom, rośnie w tobie poczucie winy – wyjaśniał.

Czytaj też:
Hongkong: Katolicki miliarder w więzieniu. Piękne świadectwo życia i oporu
Czytaj też:
Hongkong: Chrześcijanie oczekują od papieża deklaracji ws. więźniów politycznych

Źródło: Aljazeera
Czytaj także