Pierwsza tura przedterminowych wyborów we Francji odbędzie się 30 czerwca, a druga tura 7 lipca. Zjednoczenie Narodowe od długiego czasu prowadzi w sondażach, co nie stanowi żadnej "sensacji".
W obliczu decyzji o przedterminowych wyborach parlamentarnych połączyły się cztery partie skrajnej lewicy. Członkowie Partii Socjalistycznej, Partii Komunistycznej, Zielonych oraz Francji Nieujarzmionej połączyły siły mimo szeregu istotnych różnic (np. w podejściu do konfliktu izraelsko-palestyńskiego czy NATO) startują z jednej listy.
Wybory. Nowy sondaż
W najnowszym sondażu ośrodka Ifop, opublikowanym na pięć dni przed pierwszą turą głosowania., Zjednoczenie Narodowe prowadzi z wynikiem 36 proc. poparcia. Blok lewicy ma 28,5 proc., a 21 proc., notuje formacja Odrodzenie prezydenta Emmanuela Macrona.
W stosunku do poprzedniego badania Odrodzenie zyskało 0,5 pkt. proc., a blok lewicowy stracił 1 pkt. proc.
Zjednoczenie Narodowe bez większości
Na bazie wyników dziennik "Le Figaro" wyliczył możliwy podział mandatów w parlamencie. Według prognozy od 220 do 260 miejsc będzie dla Zjednoczenia Narodowego, dla lewicy – od 180 do 210, a macroniści uzyskają 75-110 mandatów.
Większość bezwzględna w 577-osobowym Zgromadzeniu Narodowym wynosi 289 miejsc.
Szacowana w badaniu frekwencja sięgnęła 64,5 procenta. Jest to o 17 pkt. proc. więcej niż w poprzednich wyborach parlamentarnych w 2022 roku.
JOWy we Francji
Przypomnijmy, że nad Sekwaną i Loarą funkcjonuje specyficzna ordynacja wyborcza.
W pierwsze turze wyborów parlamentarnych mandaty zdobywają kandydaci, którzy w swoich okręgach zdobędą bezwzględną większość głosów. Natomiast w drugiej turze o mandaty walczy się w okręgach, w których nie udało się wyłonić zwycięzcy w pierwszej turze. Do drugiej tury przechodzi dwójka kandydatów z najlepszymi wynikami.
W praktyce system ten przez dziesięciolecia pozwalał partiom systemowym tworzyć „kordon sanitarny” wokół Frontu Narodowego Le Penów.
Czytaj też:
"Powinniśmy uznać aneksję Krymu". Przypominamy wywiad z Marine Le Pen w "Do Rzeczy"Czytaj też:
Macron straszy "wojną domową". "Prezydent nie powinien tak mówić"