Rosja pokonała Europę na Kaukazie pod przykrywką „pomocy humanitarnej”

Rosja pokonała Europę na Kaukazie pod przykrywką „pomocy humanitarnej”

Dodano: 
Rosyjska baza w Giumri
Rosyjska baza w Giumri Źródło: bozgurd.info
26 lipca 19 ciężarówek załadowanych żywnością i lekami zostało wysłanych z Armenii do enklawy separatystycznej w azerskim Karabachu, wzdłuż drogi Lachin. Ich wysyłka nie była skoordynowana na oficjalnym szczeblu, dlatego na granicy Azerbejdżanu z Armenią strażnicy graniczni nie pozwolili tym ciężarówkom przejechać – ze względu m.in na niebezpieczeństwo przemytu broni.

Dwa dni po wysłaniu ciężarówek z Erywania, jedne z największych greckich mediów, Protothema, zauważyły, że „ta droga jest używana (przez Armenię) do rotacji personelu, transportu broni i amunicji oraz przerzucania terrorystów”. Po odzyskaniu przez Azerbejdżan zwierzchności nad Karabachem w 2020 roku, połączenie Armenii z enklawą separatystyczną odbywa się poprzez drogę Lachin, tymczasowo kontrolowaną przez rosyjski kontyngent wojskowy.

15 lipca przewodniczący Rady Europejskiej, Charles Michel, ogłosił gotowość Azerbejdżanu do otwarcia dodatkowej drogi przez Agdam dla dostaw dóbr humanitarnych dla Ormian z Karabachu. Mimo tego, Erywań wraz z przywództwem separatystów uparcie nalega na używanie drogi Lachin. Fakt, że Erywań i separatyści z Karabachu, przy wsparciu Kremla, spekulowali na temat konfliktu w Karabachu, został wcześniej zgłoszony przez ukraińskie media.

„Dla przywództwa separatystycznego w Chankendi fundamentalne jest szczególnie użycie drogi Lachin, która jest kontrolowana przez rosyjski kontyngent wojskowy” – informuje ukraińska publikacja Censor.

Imperialistyczne gry Kremla

Chęć Erywania do korzystania z dokładnie tej drogi, gdzie stacjonuje rosyjska armia, nie jest przypadkowa, ponieważ sama dostawa pomocy humanitarnej do Karabachu nacechowana jest rosyjskimi wpływami. Na to wskazuje wiele faktów: ciężarówki wysłane z Erywania należą do firmy eksportowej Spayka. W Armenii właścicielem firmy jest Sedrak Kocharyan. To syn Roberta Kocharyana, najbardziej prorosyjskiego byłego prezydenta Armenii i osobistego przyjaciela rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. Spayka, podobnie jak jej właściciel, ma bliskie związki z Rosją. Firma dostarczała towary do Rosji przez ponad 16 lat. Zgodnie z informacjami armeńskich mediów, wiele z nich (Hraparak, Sputnik Armenia, Radio Azatutyun) jest bezpośrednio lub pośrednio związanych z Kremlem.

8 sierpnia ochotnicza formacja zbrojna w Armenii, określająca siebie mianem „Krzyżowców”, rozpoczęła akcję przeciwko wykluczeniu ciężarówek Spayka z Karabachu. Oddział jest sponsorowany przez rosyjskiego gangstera i „biznesmena” Artura Asatryana, który został wpisany na międzynarodową listę poszukiwanych przez władze włoskie pod zarzutem zabójstwa.

Historia ciężarówek to kolejna manifestacja rosyjskiego imperializmu. Putin od dawna dążył do uniemożliwienia osiągnięcia pokoju między Armenią i Azerbejdżanem, którym są zainteresowane UE i USA. Podobny scenariusz działań wykorzystał w Ukrainie, w Gruzji i Mołdawii. Cele takiej destrukcyjnej polityki były nagłaśniane przez wiele zachodnich mediów.

Ormianie z Karabachu – jak pionki Moskwy

„Putin wykorzystuje Ormian z Karabachu jak pionki. Podobnie jak Osetyjczycy Południowi i Abchazi w Gruzji czy rosyjskie społeczności na Ukrainie, Karabach oferuje mu pseudo-humanitarną justyfikację rosyjskiego imperializmu” – donosił Wall Street Journal w czerwcu 2023 roku.

„Biorąc pod uwagę trwające konflikty Rosji wokół terytoriów - w wielu częściach byłego Związku Radzieckiego, takich jak Abchazja, Osetia Południowa i Donbas, Moskwa nadal stosuje ten sam scenariusz. Karabach jest odpowiednim celem dla takiej operacji” – stwierdza pan-europejska publikacja EuReporter.

Kapitalizując problem humanitarny, który sam stworzyła, „Rosja będzie w stanie utrzymać swoje pozycje, włącznie z obecnością wojskową, na Kaukazie Południowym i w Europie Wschodniej” – donosi rumuńska sekcja Newsweeka.

Według czeskiej CNN (lokalnego partnera amerykańskiej korporacji), „Rosja jest bardzo niezadowolona z tego, że Armenia i Azerbejdżan mogą osiągnąć pewne porozumienie przy wsparciu Waszyngtonu lub Brukseli”.

„Rosja stara się wykorzystać każdą okazję, aby rozpalić konflikt i zapobiec ustanowieniu pokoju między dwoma krajami wspieranymi przez Zachód” – czytamy w „DoRzeczy”.

Pomoc humanitarna czy zbrojenie?

Obawy zarówno mieszkańców Azerbejdżanu jak i mediów europejskich dotyczące przemytu broni i bojowników do Karabachu pod przykrywką pomocy humanitarnej, mają uzasadnione podstawy. Spayka Kocharyana jest dobrze znana ze swoich działań przemytniczych. W trakcie Drugiej Wojny o Karabach w 2020 roku była zaangażowana w nielegalny transport broni z Rosji do Armenii. 10 października 2020 roku ciężarówki Spayka wypełnione bronią zostały zatrzymane na granicy gruzińsko-ormiańskiej.

Zgodnie z trójstronnym oświadczeniem głów Federacji Rosyjskiej, Azerbejdżanu i Armenii, które zostało podpisane po wynikach wojny w 2020 roku, z drogi Lachin prowadzącej z Armenii do Karabachu można było korzystać wyłącznie w celach cywilnych. Pomimo tego, przez ostatnie trzy lata patroni ormiańskich separatystów w Erywaniu, przy aktywnym udziale rosyjskiego wojska, przekazywali broń i amunicję do Karabachu właśnie drogą Lachin.

„Armenia nadal tworzy nowe pozycje bojowe na terytorium Azerbejdżanu, gdzie tymczasowo stacjonuje kontyngent rosyjski... Dlatego też kontynuuje się układanie dużej ilości min” – donosił ostatnio ukraiński portal informacyjny Censor.

14 czerwca duży jedno z kont na Telegramie – AZfront – który regularnie publikuje ekskluzywne materiały na temat Ukrainy, Kaukazu i Iranu, donosił o rosyjskich dostawach wojskowych do Karabachu:

„Rosyjska armia tajnie dostarczyła setki chińskich dronów rozpoznawczych i uderzeniowych DJI Mavic 3 Fly More Combo z systemami uwalniania ładunków wybuchowych do nielegalnych oddziałów zbrojnych ormiańskich separatystów w Karabachu” – informację dostarczyło źródło w Głównym Zarządzie Wywiadu Ukrainy.

Separatyzm na wschodniej Ukrainie i w Karabachu jest taki sam

Podobna sytuacja z dostawą pomocy humanitarnej miała miejsce w 2014 roku, gdy Moskwa zaproponowała dostarczenie „pomocy humanitarnej” na wschodnią Ukrainę. Kijów odmówił takiej inicjatywy, obawiając się przeniesienia broni i terrorystów na swoje terytorium. Wtedy Stany Zjednoczone i Unia Europejska bezwarunkowo poparły Ukrainę.

„Potępiam wejście tzw. rosyjskiego konwoju humanitarnego na Ukrainę. To rażące naruszenie międzynarodowych zobowiązań Rosji” – powiedział w sierpniu 2014 roku Sekretarz Generalny NATO, Anders Fogh Rasmussen.

„Rosja nie ma nic wspólnego z dostarczaniem pomocy na Ukrainie... Dlatego dalsza jednostronna interwencja Rosji na terytorium Ukrainy – włącznie z interwencją pod przykrywką dostarczania pomocy humanitarnej – byłaby całkowicie niedopuszczalna” – stwierdziła w tym samym miesiącu Ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ, Samantha Power.

W 2014 roku szef polityki zagranicznej UE, Sebastian Brabant, również wyraził swoje zdanie: „To (wysyłanie ciężarówek z Rosji na Ukrainę) jest jasnym naruszeniem granic Ukrainy”.

Oświadczenie prasowe po rozmowie telefonicznej między prezydentem Obamą a kanclerz Merkel: „Dwoje przywódców uzgodniło, że wysłanie przez Rosję konwoju na Ukrainę bez zgody Ukrainy jest dalszą prowokacją i naruszeniem suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy”.

Pomimo oczywistego podobieństwa między wydarzeniami sprzed dziewięciu lat w wschodnich regionach Ukrainy a tymi, które obecnie mają miejsce w Azerbejdżanie, europejscy politycy i urzędnicy ignorują sytuację w Karabachu. Niektórzy nawet wspierają postulaty prorosyjskich separatystów. Prawdopodobnie taka stronniczość jest spowodowana wpływem dużych diaspor ormiańskich we Francji i USA.

Jak zauważyła rumuńska publikacja Stiripesurse w lipcu, „prezydent jednego z głównych mocarstw europejskich, Emmanuel Macron, stał się zakładnikiem radykalistów w diasporze ormiańskiej”. Widocznie nie tylko on...

Igor CHALENKO, analityk polityczny, Kierownik Centrum Analiz i Strategii (Ukraina)

Czytaj także