• Jacek PrzybylskiAutor:Jacek Przybylski

Triumf Trumpa

Dodano: 
Były prezydent USA Donald Trump
Były prezydent USA Donald Trump Źródło:PAP/EPA / MICHAEL REYNOLDS
Jest coraz bardziej prawdopodobne, że w listopadowych wyborach Amerykanie zdecydują o zmianie lokatora w Białym Domu. Według najnowszych sondaży szanse na pokonanie prezydenta Bidena mają zarówno Donald Trump, jak i jego republikańscy konkurenci: Nikki Haley oraz Ron DeSantis.

Już w styczniu 2025 r. na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych może zostać zaprzysiężony kandydat Partii Republikańskiej. Czy będzie to Donald Trump? Na razie wiele na to wskazuje. Były prezydent zmiażdżył rywali w prawyborach w Iowa, zdobywając ponad 51 proc. głosów. Tak wyraźnego zwycięstwa nie odniósł jeszcze nigdy żaden z kandydatów od 1972 r., a więc od momentu, gdy pierwszy raz w tym stanie odbyły się prawybory (sam Trump w 2016 r. zdobył tu zaledwie 24 proc.). Jego rywale w wyścigu po nominację Partii Republikańskiej zostali bardzo daleko w tyle. Drugie miejsce w Iowa zajął gubernator Florydy Ron DeSantis (zdobywając 21 proc. głosów), a trzecie była ambasador USA przy ONZ Nikki Haley (z poparciem 19 proc.). Czwarty z kandydatów – 38-letni biznesmen hinduskiego pochodzenia, Vivek Ramaswamy – otrzymał w Iowa zaledwie 8 proc. głosów. Szybko ogłosił więc, że wycofuje się z wyścigu, i oficjalnie poparł starania o nominację Donalda Trumpa.

Maraton, a nie sprint

Prawybory w niewielkim rolniczym stanie Iowa mają jednak znaczenie głównie symboliczne. Zdobyć tu można zaledwie 1,6 proc. delegatów. A poza tym historycznie rzadko wskazywały ostatecznego zwycięzcę wyścigu po partyjną nominację i Biały Dom. W ciągu pięciu dekad tylko sześciu wygranych w Iowa zostało oficjalnymi kandydatami, a jedynie trzech zwycięzców w tym stanie zostało później prezydentami USA (Jimmy Carter w 1976 r., George W. Bush w roku 2000 oraz Barack Obama w 2008 r.). Iowa nie odzwierciedla bowiem struktury demograficznej i politycznych preferencji całej Ameryki. Prawybory w tym stanie są jednak ważne z innego powodu: pozwalają ograniczyć liczbę kandydatów.

Artykuł został opublikowany w 4/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także