W piątek MSZ Rosji wezwało ambasadora Mołdawii i uznało jednego z dyplomatów tego kraju za persona non grata w ramach retorsji po wydaleniu z Kiszyniowa pracownika rosyjskiej ambasady. Zdaniem resortu spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej decyzja władz Mołdawii była nieuzasadniona.
Przyczyna decyzji Mołdawii i odpowiedź Rosji
Kiszyniów wydalił rosyjskiego dyplomatę w ramach protestu po zorganizowaniu głosowania w rosyjskich wyborach na terenie separatystycznego Naddniestrza. "W tym kontekście wręczono ambasadorowi notę informującą, że jeden z pracowników ambasady został uznany za osobę niepożądaną na terytorium Mołdawii i powinien opuścić kraj" – poinformował wówczas mołdawski resort dyplomacji.
W piątek na Telegramie ministerstwa pojawił się komunikat, że resort przyjmuje z żalem decyzję Moskwy, a władze kraju "podejmują wszelkie konieczne kroki", by zapobiec ingerencji w sprawy wewnętrzne kraju.
Rosja otworzyła w separatystycznej republice Naddniestrza cztery lokale wyborcze w ramach wyborów prezydenckich w Rosji 15-17 marca. Władze Mołdawii informowały, że nie wyrażają zgody się na ten krok, a zezwoliły na głosowanie tylko w jednym punkcie głosowania – na terenie ambasady Rosji w Kiszyniowie.
Estonia zrobiła to samo
Także Ministerstwo Spraw Zagranicznych Estonii wezwało rosyjskiego chargé d'affaires i "wręczyło mu notę stwierdzającą, że pracownik ambasady rosyjskiej posiadający status dyplomatyczny został uznany za persona non grata". "Estonia nie ma zamiaru tolerować działań Rosji przeciwko niepodległości i suwerenności" – czytamy w oświadczeniu estońskiego MSZ.
Na odpowiedź ze strony Rosji nie trzeba było długo czekać. Rosyjski resort spraw zagranicznych poinformował, że Kreml udzieli "odpowiedzi" na działania władz zarówno Mołdawii i Estonii – przekazała agencja RIA Nowosti.