Ministrowie spraw zagranicznych państw członkowskich Unii Europejskiej zdecydowali w Luksemburgu o przyznaniu Ukrainie co najmniej 1,2 mld euro na amunicje i obronę przeciwlotniczą. Przy decyzji w tej sprawie pominięto weto Budapesztu.
Satysfakcji z takiego rozstrzygnięcia nie kryje Polska. – Dzięki konsekwentnym działaniom 26 państw członkowskich mimo obstrukcji Węgier pierwsze odsetki od zamrożonych rosyjskich aktywów w wysokości co najmniej 1,2 mld euro jeszcze tego lata zasilą bohaterskich obrońców Ukrainy – powiedział w rozmowie z RMF FM minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Unia Europejska zamierza przekazywać Ukrainie w dwóch transzach około 3 mld euro rocznie. Państwa członkowskie zgodziły się, że 90 proc. środków zostanie przeznaczone na wspólne zakupy broni, a 10 proc. na odbudowę gospodarki.
Mocne stanowisko MSZ Węgier
– Decyzja o przekazaniu zysków z zamrożonych rosyjskich aktywów Ukrainie wbrew stanowisku Węgier jest naruszeniem i lekceważeniem europejskich zasad – komentuje szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto dodając, że "to wyraźna czerwona linia".
– Nigdy wcześniej nie pokazano tak bezwstydnego naruszenia i lekceważenia wspólnych europejskich zasad – powiedział minister. Szijjarto poinformował, że "zespół prawników szuka sposobów na zakwestionowanie decyzji państw UE".
Węgierski polityk przekazał również, że szef unijnej dyplomacji Josep Borrell wystąpił z propozycją szkolenia ukraińskich żołnierzy na terytorium Ukrainy. – Jest to dla nas nie do przyjęcia i protestujemy przeciwko temu wszelkimi dostępnymi nam środkami – zaznaczył i dodał, że "stworzyłoby to poważne ryzyko dalszej eskalacji wojny".
Jak podkreślił, Budapeszt będzie blokował prawie 7 mld euro z EPL, "dopóki ukraińskie władze nie przestaną dyskryminować węgierskich firm".
Czytaj też:
Orban o wojnie na Ukrainie: Czy celem jest flaga NATO na Krymie?