Secret Service potwierdza, że odmawiała Trumpowi dodatkowej ochrony

Secret Service potwierdza, że odmawiała Trumpowi dodatkowej ochrony

Dodano: 
Donald Trump
Donald Trump Źródło: PAP/EPA / ALLISON DINNER
Secret Service potwierdza, że zdarzały się sytuacje, kiedy Donaldowi Trumpowi odmawiano dodatkowej ochrony.

Secret Service potwierdza pojawiające się wcześniej informacje o odmowie przyznania większej ochrony i sprzętu na wydarzenia z udziałem kandydata Republikanów na prezydenta USA Donalda Trumpa. Taka sytuacja miała mieć miejsce wielokrotnie na przestrzeni ostatnich dwóch lat, do czasu zamachu w Butler w Pensylwanii. Służba początkowo zaprzeczała informacjom o odmowach, ale teraz potwierdza, że zdarzały się takie przypadki.

Ochrona Trumpa prosiła o większą ochornę

Po nieudanym zamachu na Donalda Trumpa o sprawie pisał "Washington Post". Wskazując, że ochrona Republikanina zwracała się do Secret Service m.in. o magnetometry oraz większą liczbę funkcjonariuszy do sprawdzania publiczności na dużych wydarzeniach. Prośby dotyczyły też wysyłania dodatkowych snajperów.

Secret Service początkowo dementowała informacje o odrzucaniu próśb ochrony Trumpa. Finalnie jednak przyznała, że dochodziło do takich sytuaci. "Washington Post" nie precyzuje, o ilu takich przypadkach na mowa. Wskazuje jedynie, że odmowy nie było w przypadku wiecu w Pensylwanii.

Jeden z urzędników Secret Service w rozmowie z "Washington Post" miał, zastrzegając anonimowość, powiedzieć, że agencja musi godzić ze sobą różne potrzeby ochranianych osób, wobec czego ma ograniczone zasoby. Szczególnie wrażliwą kwestią ma być właśnie dostępność snajperów czy funkcjonariuszy do sprawdzania, czy uczestnicy imprez masowych mają broń. Gazeta wylicza, że ochrona obejmuje nieco ponad 20 osób.

Dyrektor Secret Service wezwana przed komisję nadzoru

Republikanie domagają się dokładnego wyjaśnienia sprawi i wyciągnięcia konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za zaniedbania. Przewodniczący komisji nadzoru Izby Reprezentantów James Comer oficjalnie wezwał Cheatle na złożenia zeznań przed komisją nadzoru. "Brak przejrzystości i niechęć do współpracy z komisją w tej pilnej sprawie zarówno ze strony Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (DHS), jak i Secret Service (USSS) podważa dalsze możliwości kierowania Służbą Secret Service i wymaga wezwania, które nakazuje pani wziąć udział w przesłuchaniu" – napisał w liście skierowanym do Cheatle.

Wcześniej Comer wystosował do szefowej agencji prośbę o stawienie się przed komisją, ale została ona zignorowana. Tym razem Cheatle przekazała, że pojawi się na przesłuchaniu.

Z kolei spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson wezwał prezydenta USA Joe Bidena do zwolnienia Cheatle. Przekazał, że jeżeli dyrektor sama nie zrezygnuje, to on przyjrzy się wszystkim dostępnym opcjom mogącym prowadzić do usunięcia jej z tak poważnego stanowiska. Republikanin zaznaczył, że pierwszą kwestią jest jednak powołanie specjalnej ponadpartyjnej grupy zadaniowej, która zajmie się ustaleniem faktów w sprawie zamachu w Butler.

Czytaj też:
Trump: Partia Demokratyczna jest wroga demokracji
Czytaj też:
Lisicki: Trump pokazał, że jest przywódcą. Ziemkiewicz: Oświeceni demokraci pozostali z niedołężnym Bidenem

Opracował: Grzegorz Grzymowicz
Źródło: Washington Post / RMF 24 / Newsmax
Czytaj także