Radości było co niemiara. Ludzie młodzi i starzy śpiewali, podskakiwali, cieszyli się jak dzieci. Wygrało „oxi”. Grecy wykrzyczeli gromkie „nie”, choć chyba niewielu z nich dokładnie wiedziało, co owo „nie” miało oznaczać, a tym bardziej w czyją twarz zostało rzucone. „Finansowych terrorystów” – jak mawiał były już minister finansów Janis Warufakis? A może prosto w lico kanclerz Angeli Merkel? Czy raczej całej Unii Europejskiej?
Według premiera Aleksisa Ciprasa „Grecy odzyskali godność”. Kilka dni później ten sam Cipras wysłał oficjalną prośbę o kolejny, trzeci pakiet pomocowy, bo oczywiście „oxi” nie miało magicznej mocy, nie wymazało góry długów i nie napełniło świeżą gotówką pustych skarbców greckich banków. Dumni Grecy postawili się „banksterom”, po czym natychmiast musieli zapukać do nich ponownie. Dumni Grecy „odzyskali godność”, gdy jednak w ubiegły poniedziałek liderzy UE zaczęli przebąkiwać o pomocy humanitarnej dla Hellady, ani Cipras, ani żaden z jego ministrów nie stwierdzili, że „uwłaczałoby to narodowej dumie”. (…)