– Widocznie zawsze byliśmy narodem podatnym na autorytety. Dlatego posiadamy dzisiaj najlepszą, jak dotąd, demokrację – chociaż jest ona obecnie w niebezpieczeństwie – ponieważ chętnie jesteśmy posłuszni – stwierdził Frank w rozmowie z Deutsche Welle.
Z tego powodu powątpiewa on obecnie w demokratyczność swoich rodaków. Podkreśla, że wcześniej Niemcy byli posłuszni narodowemu socjalizmowi, a obecnie – demokracji. – Nagle popularna jest demokracja, więc róbmy demokrację. Ale ona nie wypływa z pobudek wewnętrznych, lecz jest narzucona i dlatego temu nie ufam – powiedział.
Jak tłumaczył, o powierzchownym charakterze niemieckiej demokracji świadczy sposób, w jaki jego rodacy obchodzą się z uchodźcami. – Raptem właśnie uchodźcy wyzwalają w nas to wszystko, co w nas niezmiennie siedzi – oświadczył. Dodał, że przegląd codziennych gazet budzi w nim wściekłość.
– My, Niemcy wiemy dokładnie, dokąd prowadzi brak odwagi cywilnej, mianowicie do pieców gazowych. Musieliśmy o tym wiedzieć, ale nic sobie z tego nie robimy – podkreślił Frank.
Jego ojciec, generalny gubernator okupowanych przez Niemcy ziem polskich w czasie II wojny światowej, Hans Frank, został w procesie norymberskim oskarżony o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości, a następnie skazany na karę śmierci przez powieszenie.
Czytaj też:
Polacy i Niemcy. Zanim Hitler podpalił świat