Jeśli jest w warcholstwie coś bardzo polskiego, to poddając się biurokratom, regulacjom oraz przepisom, może przestaniemy być sobą?
Leży przede mną „Samuel Zborowski” Jarosława Marka Rymkiewicza. Z okładki patrzy Judyta z odciętą głową Holofernesa, namalowana przez Łukasza Cranacha Starszego. „Samuela Zborowskiego” można czytać jako wielką pochwałę polskiego umiłowania wolności, tak głębokiego, że zahaczającego o anarchię, co sam Rymkiewicz powiada wprost. Ta historia wpisuje się w rozgrywający się dzisiaj w Polsce spór między coraz mniej licznymi zwolennikami wolności a tymi, którzy chcą nas wtłoczyć w sztywny gorset regulacji, bo „tak jest na Zachodzie”.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.