Po zakończeniu drugiej wojny światowej 1 Maja był jednym z głównych świąt celebrowanych przez władze komunistyczne – w przeciwieństwie do święta 3 Maja (konstytucji z 1791 r., a nade wszystko Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski), które zniknęło z kalendarza świąt państwowych w 1951 r. Środowiska kontestujące ustrój PRL do lat 80. XX w. rzadko brały udział w pochodach, otwarcie manifestując swój sprzeciw wobec władz. Do takich wyjątków należały 1 maja w 1968 r., gdy np. we Wrocławiu manifestowano przeciwko aresztowaniu studentów w marcu i kwietniu tamtego roku, czy 1 maja 1971 r., gdy w Szczecinie i Gdańsku doszło do tzw. czarnych pochodów przeciwko nieukaranym sprawcom zabójstw uczestników rebelii grudnia 1970 r. Inaczej wyglądała sytuacja w czasie stanu wojennego, gdy kontrmanifestacje tego dnia stały się coroczną areną starć pomiędzy członkami podziemnych struktur opozycji a władzą w postaci ZOMO, wojska i innych jednostek siłowych. Nic zatem dziwnego, że pomimo ponownej legalizacji Solidarności w kwietniu 1989 r., a szczególnie trwającej kampanii wyborczej, do 1 maja przygotowywali się wszyscy uczestnicy sceny politycznej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.