Jest niemal o 100 m dłuższy od „Titanica”, a gdyby postawić go w pionie, byłby prawie 50 m wyższy od wieży Eiffla. MS „Harmony of the Seas” – największy wycieczkowiec w historii świata – ma 362 m długości, 66 m szerokości i 70 m wysokości. Przez trzy lata budowało go 6 tys. robotników. Na 16 pokładów statek zabiera niemal 5,5 tys. pasażerów – zmieściliby się tu więc np. wszyscy mieszkańcy nadmorskiego Mielna – o których podczas rejsu dba ponad 2,1 tys. członków załogi.
Należący do amerykańskiego armatora Royal Caribbean statek, którego budowa zakończyła się w tym roku, to w praktyce pływające miasto. Na pokładzie znajdują się m.in. korty tenisowe, siłownie, ścianki wspinaczkowe, boiska do koszykówki i minigolfa, lodowisko (na którym wieczorem odbywają się rewie), karuzela, kilkanaście restauracji, gigantyczna sala balowa, spa oraz nowoczesny Bionic Bar, w którym klientów obsługują wyłącznie barmani-roboty. Do dyspozycji pasażerów są również cztery baseny wraz z najwyższą na morzu zjeżdżalnią wodną, kolejka tyrolska na wysokości dziewiątego piętra oraz specjalne symulatory dla fanów surfingu. Są także trójwymiarowe kino, teatr, a także kasyno. Jest nawet Central Park, w którym można
pospacerować pośród tropikalnych drzew. (...)
Oczywiście wszelkie atrakcje pływających miast – przynajmniej teoretycznie – to tylko dodatki. Mimo wszystko najpiękniejsze mogą być bowiem widoki podczas rejsu. Pasażerowie pięciogwiazdkowych wycieczkowców mają także możliwość zwiedzania takich miast jak Barcelona, Marsylia, Dubrownik, Korfu, Rzym i Neapol. Albo tak odległych zakątków świata jak np. Karaiby. Bogatsi turyści chętnie wybierają się też w rejsy dookoła świata. Jednak nawet pływające na krótszych trasach wycieczkowce z roku na rok stają się coraz bardziej popularne.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.