(...)
Po roku 1989 Polacy zapragnęli odreagować PRL-owski normatyw ograniczający powierzchnię mieszkań i domów. Marzenie o domku na przedmieściu, z ogrodem, kotem, psem i samochodem, stało się realne, bo pojawiły się kredyty. Poznaliśmy nowe słowa: „deweloper”, „apartament”, „loft”, „penthouse”. Na przełomie wieków przedmieścia miast zaczęły obrastać rezydencjami i osiedlami domków. Jednak po paru latach się okazało, że dojazdy do miasta są tak męczące, iż podmiejscy emigranci zaczęli wracać do centrum.
Za pracą przyjeżdżają także do miast młodzi. Jednak w nich jest drogo. Rozsądek powrócił. Małe mieszkanie stało się ponownie nie tyle wyborem, ile koniecznością. Czy rysuje się powrót do tamtego M-3 czy M-4?
Gomułkowskie mieszkanie moich rodziców po kilku remontach i kilku zmianach lokatora zajmuje dzisiaj młody architekt. Ściana między dawną ślepą kuchnią a pokojem dziennym została zburzona – powstała większa przestrzeń salonokuchni. W jednej z klitek znajduje się sypialnia, w drugiej mikropracownia. Z łazienką nic się nie da zrobić, ale i tak 48 mkw. wystarcza na potrzeby singla. Transformacja mieszkania, w którym kiedyś mieszkała czteroosobowa rodzina, i przekształcenie go w kawalerkę odzwierciedla zmiany społeczne, jakie dokonały się u nas w ciągu 25 lat.
(...)