Patologie w rodzinie
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Patologie w rodzinie

Dodano:   /  Zmieniono: 

Ta ustawka była wyjątkowo żenująca. Na konferencji prasowej poświęconej zupełnie czemu innemu padło nagle pytanie, dlaczego – jak doniósł jeden z tabloidów – córka premiera korzysta z ochrony. Pan premier nie próbował nawet ukryć, że tego pytania oczekiwał i jest przygotowany: wydobył z zanadrza i odczytał kilka wulgarnych SMS-ów z pogróżkami, jakich ponoć jego córka dostaje więcej. W SMS-ach tych panna Tusk nazwana została „dziwką”, a pogróżki sformułowane były tak, by zasugerować, że wysyłają je zwolennicy teorii, iż prezydent Kaczyński i osoby mu towarzyszące zginęli wskutek zamachu.

Fakt, że odpowiedzialne za to służby chronią nie tylko rządzących polityków, ale także ich rodziny, jest światowym i europejskim standardem. Czymś oczywistym, rutynowym – dopatrywanie się w tym nadużycia nie ma sensu i podobnie nie ma sensu, by poważny polityk się z tego tłumaczył. Najwyraźniej jednak, jak widać, PR-owcy Donalda Tuska, względnie on sam, uznali, że to dobra okazja, żeby za jednym zamachem wziąć wyborców na litość i rzucić kolejną potwarz na „sektę smoleńską”. Potwarz – powiedzmy sobie szczerze – wyjątkowo nie na miejscu w wykonaniu szefa partii, która wyhodowała Ryszarda Cybę i która w ogóle całą swą władzę opiera na krzewieniu bezbrzeżnej pogardy jednych Polaków, tych rzekomo „lepszych”, bo „europejskich” i skupionych na dorabianiu się, nad drugimi, gorszymi, bo kierującymi się takimi atawizmami jak wiara i patriotyzm.

A poza wszystkim… „Jaki ojciec czyta publicznie SMS-y, w których jego córka nazywana jest dziwką?” – zapytał kolega na Twitterze. Odpisałem: „Taki, którego żona publicznie nazywa »gnojkiem« i opowiada wszem wobec, jak mu przyprawiała rogi”. Jeśli dodać do tego problemy z samooceną syna wyznającego mediom, że uważa siebie za „debila”, następnym krokiem powinien być chyba występ państwa Tusków w jakimś telewizyjnym show z praniem rodzinnych brudów, względnie w „scripted docu” analizującym „trudne sprawy” ewidentnie dysfunkcjonalnej rodziny. Na Zachodzie politycy starają się wzbudzać raczej szacunek niż litość, ale widać, że pan premier wierzy, iż sławny Igor Ostachowicz wie, co robi. 

Cały wywiad opublikowany jest w 17/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także