Walka ideologiczna prowadzi środowiska liberalno-lewicowe do coraz bardziej absurdalnych sytuacji, takich jak choćby obrona męskiej prostytutki Rafalali.
Ci, którzy biją, zwykle uważają się za siedlisko sprawiedliwości, honoru. Oni nie są brutalni, bezczelni. Skąd! Przemoc ich ofierze się należy” – napisała w „Gazecie Wyborczej” publicystka Ewa Milewicz. Prawda, że celny komentarz do sytuacji, w której transwestyta Rafalala policzkuje mężczyznę, który nie chce wynająć mu mieszkania?
Jednak Milewicz nie pisała o Rafalali. Jej felieton poświęcony był Januszowi Korwin-Mikkemu, który spoliczkował Michała Boniego. (...) W podobny sposób oburzały się prawie wszystkie opiniotwórcze media. I słusznie. Pytanie tylko, dlaczego większość z nich przestała się oburzać w analogicznej sytuacji z Rafalalą?