To było kilka lat temu. Zobaczyłam pewną parę wychodzącą z kliniki aborcyjnej. Kobieta trzymała w ręku różę. Zapytałam ich najdelikatniej, jak tylko potrafiłam, czy nie potrzebują pomocy – mówi „Do Rzeczy” Alissa Golob, szefowa organizacji pro-life Right Now z Toronto. – W odpowiedzi usłyszałam, że nie: pewna kobieta, z którą rozmawiali przed chwilą w klinice, skłoniła ich w ostatniej chwili do zmiany decyzji. Kobietą, która wręczyła parze różę, była Mary Wagner, kanadyjska obrończyni życia, o której znów zrobiło się głośno z powodu grożącego jej więzienia za wchodzenie na teren klinik aborcyjnych. Tym razem może to być nawet półtora roku pozbawienia wolności – takiej kary domaga się dla niej prokurator.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.