Funkcjonowanie Konferencji Smoleńskiej powinno budzić nadzieję. To grupa ponad stu profesorów nauk ścisłych, którzy z inicjatywy Piotra Witakowskiego, wyłącznie z własnej woli i za własne środki, zdając sobie sprawę z ryzyka, na jakie się narażają, poddani ostracyzmowi, poświęcili się badaniu największej tragedii, która dotknęła ostatnio nasz kraj. Niestety, wstydem musi napawać powszechne przemilczenie ich prac. Jedyne reakcje, na które mogą liczyć, to próby dezawuowania i wyszydzenia ich przedsięwzięcia w mediach głównego nurtu.
Sprawa smoleńska jest najbardziej ponurym świadectwem upadku współczesnej Polski. Śmierć prezydenta i 95 towarzyszących mu osób to jego pierwsza odsłona. Kolejna to triumf kłamstwa i propagandy oraz wywołana tym fala tchórzostwa i konformizmu, która zalewa dzisiaj nasz kraj. Kolejnym dobitnym tego przejawem jest brak odpowiedzi na wyniki prac Konferencji Smoleńskiej.
W październiku bieżącego roku odbyła się III Konferencja Smoleńska, ale najważniejsze ustalenia poczynione zostały w trakcie poprzedniej i ogłoszone latem bieżącego roku w materiałach konferencyjnych. W dokumencie końcowym II Konferencji Smoleńskiej skierowanym do senatów polskich uczelni możemy przeczytać: „Obraz, jaki się wyłania z przedstawionych prac, dowodzi jednoznacznie, że hipoteza, jakoby w dniu 10.04.2010 samolot Tu-154 w Smoleńsku stracił kawałek skrzydła w wyniku uderzenia w brzozę, a następnie rozbił się doszczętnie w wyniku uderzenia w grunt (katastrofa typu 1A) – ta hipoteza jest całkowicie fałszywa. Istnieją niepodważalne dowody, że samolot rozpadł się w powietrzu, a na ziemię spadły jego szczątki (katastrofa typu 2B). […]
Szanowni Senatorowie,
w sytuacji usilnie propagowanej fałszywej wersji co do mechaniki zniszczenia samolotu w Katastrofie Smoleńskiej zwracamy się do Was jako pracowników nauki z apelem o zerwanie z postawą bierności wobec wpajania fałszu w dziedzinie, która jest właśnie nauki domeną. Wymaga tego uczciwość naukowa i odpowiedzialność za kształtowanie postaw młodzieży akademickiej. Apelujemy więc o podjęcie stosownych uchwał, które umożliwią pracownikom Waszej uczelni włączenie się do badań nad przebiegiem Katastrofy Smoleńskiej z zachowaniem wszelkich zasad obowiązujących w życiu naukowym”.
Ten apel wystosowany 22 października 2013 r. nie spotkał się z żadnym odzewem. Na szczęście nie funkcjonują naukowcy, którzy zainwestowaliby swoją pozycję w obronę tez propagandy poza specjalnym casusem prof. Pawła Artymowicza z Uniwersytetu w Toronto, który odmawiał publicznej dyskusji z ekspertami o odmiennych stanowiskach i ich obrażał.
Profesorowie z Konferencji Smoleńskiej prezentują swoje stanowisko i proponują debatę. Bezskutecznie. Spętane strachem uczelnie milczą, a ogół Polaków nie ma o sprawie najmniejszego pojęcia.