Oczywiście jest to kino gatunkowe. Kino, które ma swoje sekretne kody, swoją publiczność, akceptowane przez nią mielizny, tropy i pakty zawierane z nią.
To kino gatunkowe: wyraziste, narzucające styl odbioru, mające specyficzne cele. Może służyć jako pomoc duszpasterska dla młodzieży, może być dyskretnie podsuwaną propozycją dla przyjaciela w potrzebie, punktem odniesienia dla kapłana.
Najnowsza manifestacja tego gatunku, jaką jest amerykański film „Bóg nie umarł”, aktualizuje wiele elementów właściwych tej specyficznej odmianie kina. Kina, które ma nieść Dobrą Nowinę, głosić Zmartwychwstałego, chwalić Prawo Pana. To musi być proste jak kazanie pastora: z przykładami z życia i cytatami z Biblii. W Stanach Zjednoczonych film o studencie, który spiera się z wykładowcą uniwersyteckim o istnienie Boga, zarobił (przy budżecie 2 mln) ponad 60 mln dol., pokazując, że istnieje rynek na tego rodzaju produkcje. (…)