José María González Santos. Nazwisko długie i jak na iberyjskie warunki nader banalne. Dlatego swego czasu zostało skrócone do dźwięcznego Kichi. Niespełna 40-letni Kichi w czerwcu został burmistrzem Kadyksu, dużego portowego miasta na południu Hiszpanii. Reprezentuje Podemos, skrajnie lewicową partię, która zdobywa coraz większą popularność (zwłaszcza wśród młodych) i której kandydaci w ostatnich wyborach wprowadzili się do ratuszów kilku ważnych metropolii.
Santos, tak jak inni liderzy ugrupowania, zwykle paraduje w dżinsach i koszuli. Jest rewolucjonistą, ludowym trybunem. Nie lubi kapitalizmu, banków, międzynarodowych instytucji finansowych. Od niedawna nie lubi także Niemców.
Pech chciał, że na początku lipca, w apogeum batalii o Grecję, Kichi musiał się spotkać z konsulem Republiki Federalnej. Miał omówić z niemieckim dyplomatą zaplanowaną wcześniej wizytę okrętu szkoleniowego „Bundesmarine” w Kadyksie. Kazał mu jednak czekać półtorej godziny na audiencję, konsul był już zatem mocno poirytowany. W końcu gość podszedł do sekretarki i poprosił, by ta przypomniała burmistrzowi, że umawiał się z nim na spotkanie. Bogu ducha winna niewiasta weszła do gabinetu Kichiego. Zostawiła jednak otwarte drzwi, więc konsul usłyszał ich rozmowę. To, co włodarz Kadyksu miał do powiedzenia na temat Niemiec i Angeli Merkel, wprawiło konsula w osłupienie: José María González Santos nazwał panią kanclerz nazistką. Konsulowi nie pozostało nic innego, jak tylko obrócić się na pięcie i opuścić budynek. (…)