Pietrzak: Warszawą rządzą potomkowie Armii Czerwonej

Pietrzak: Warszawą rządzą potomkowie Armii Czerwonej

Dodano: 
Jan Pietrzak
Jan Pietrzak Źródło:PAP / Andrzej Rybczyński
– Musimy postawić pomnik Bitwy Warszawskiej, aby Polska była niepodległa. To jest test na niepodległość Polaków - czy jeszcze podlegamy obcym, czy jeszcze się ich boimy, czy możemy podjąć decyzję na własną rękę – mówi satyryk Jan Pietrzak w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

– Pomnik Bitwy Warszawskiej nie stanął dlatego, że stolicą rządzą potomkowie Armii Czerwonej, którzy nie chcą stawiać pomników polskiego zwycięstwa. Mają zabronione przez swoje władze. Są przeciwnikami budowy tego pomnika. Armia Czerwona tutaj się rozpanoszyła. Im wystarcza pomnik zwycięstwa Józefa Stalina – mówi Jan Pietrzak w rozmowie z naszym portalem.

Na uwagę, że ani Robert Biedroń ani wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej, którzy są przeciwnikami budowy Łuku Triumfalnego, nie są "potomkami Armii Czerwonej", Pietrzak odparł, że tego typu osoby są ich spadkobiercami "w sensie moralnym i politycznym".

– Oni mają charakter poddanych sowieckiego imperium. W sensie politycznym nie są Polakami. Nie rozumieją polskiej potrzeby i polskich dążeń. Oni by nie zwyciężyli w 1920 roku. My mamy zobowiązanie wobec polskich bohaterów, którzy walczyli w Bitwie Warszawskiej – podkreśla słynny satyryk.

Walka o naszą tożsamość

Polacy pamiętają o swoich przegranych zrywach niepodległościowych – Powstaniu Warszawskim czy Powstaniu Styczniowym. Dlaczego nie przywiązujemy takiej wagi do Bitwy Warszawskiej, która przecież była wielkim sukcesem polskiego oręża? Jan Pietrzak wskazuje, że po pierwsze nie wszyscy Polacy zapomnieli o sukcesie z 1920 roku, a po drugie, że są środowiska, które świadomie dążą do tego, aby Polacy nie świętowali swoich sukcesów.

– Okupanci nasi nie życzyli sobie, żeby Polacy świętowali zwycięstwa. Dla Polaków przeznaczona jest propaganda wstydu, my się mamy wstydzić swojej historii, tak zarządzili nasi okupanci. Dlatego nie ma w Polsce pomników polskich zwycięstw, gdyż okupanci zabraniają. Oni formalnie teraz nie rządzą, ale w sferze kultury i masowej wyobraźni bardzo wielu naszych okupantów ma dużo do powiedzenia. Nie chcą stawiać pomników polskiej chwały, to jest ich celowa, uporczywa praca. Kłócą się o każdy milimetr, o każde zdanie, o każdy pomniczek. Jeżeli stawiają pomnik jakiegoś Polaka, to chowają go w krzakach, aby nikt nie zobaczył – przekonuje w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

Pietrzak podkreśla, że postawienie pomnika Bitwy Warszawskiej jest sprawą najwyższej wagi, gdyż dotyczy walki o polską tożsamość.

– Ja tą sprawą zajmowałem się kilka lat i zrozumiałem co tu się dzieje. Kiedyś byłem naiwny, w ogóle do głowy nie mogło mi przyjść, że ktoś z polskim paszportem może być przeciwnikiem postawienia pomnika Bitwy Warszawskiej. Zwłaszcza warszawiak. Jak to możliwe, żeby oponowali? Ale oponują i znajdują sto argumentów, żeby nie postawić. Zawsze mają świetne argumenty – a że dzieci potrzebują tych pieniędzy, a że na emerytury nie ma. Kiedyś mi w ratuszu nawet powiedziano, że to musi być użyteczne i należy postawić kładkę rowerową im. Bitwy Warszawskiej. To jest walka o naszą historię, o naszą tożsamość. Ona się toczy tak samo zaciekle jak sto lat temu, tylko przebiega na innym polu – przekonuje Jan Pietrzak w rozmowie z naszym portalem.

Rozmowa nie była autoryzowana.

Czytaj też:
"Ocalili cały kontynent". Premier o bohaterach Bitwy Warszawskiej
Czytaj też:
Rabiej przeciwny pomnikowi Bitwy Warszawskiej. Mocna riposta Andruszkiewicza

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także