Wygląda na to, że Tomasz Piątek, autor głośnej ostatnio i zarazem budzącej spore zastrzeżenia pod względem rzetelnej weryfikacji przedstawionych w niej informacji książki „Macierewicz i jego tajemnice”, niebawem będzie musiał przed sądem - w co najmniej kilku procesach - udowodnić, że pisząc ją dochował szczególnej rzetelności.
Jak dowiedział się tygodnik „Do Rzeczy”, pozew cywilny złożył w warszawskim Sądzie Okręgowym Jacek Kotas, były podsekretarz stanu w MON i były prezes spółki „Radius”. Piątek w swojej książce sugeruje, że Kotas miał być „rosyjskim łącznikiem” między zapleczem Macierewicza, a światem rosyjskich gangsterów i służb.
- Oskarżył mnie niemal o zdradę, o wysługiwanie się rosyjskim gangsterom, obcym służbom czyli jedno z najcięższych przestępstw; napisał totalne bzdury, a nawet nie próbował skontaktować się ze mną, zweryfikować swoich tez – mówi nam Jacek Kotas.
Przedsiębiorca chce od Piątka i wydawnictwa „Arbitror”, które jego książkę wydało, po 50 tys. zł zadośćuczynienia i opublikowania przeprosin w polskich i zagranicznych mediach - tych, które w ślad za Piątkiem powielały jego teorie na temat związków przedsiębiorcy z rosyjską mafią i służbami.
Na tym jednak nie koniec. Jak powiedział nam Jacek Kotas - w najbliższych dniach jego prawnicy złożą też w sądzie prywatne akty oskarżenia z art. 212 kodeksu karnego (o zniesławienie) przeciw Tomaszowi Piątkowi i Marcinowi Celińskiemu - prezesowi wydawnictwa „Arbitror”.
To już kolejne pozwy przeciw Piątkowi. Wcześniej podobny złożył w sądzie znany biznesmen Robert Szustkowski (domaga się przeprosin i wpłaty 100 tys. zł na cele charytatywne), którego Piątek w swojej książce przedstawił jako szemraną, powiązaną z rosyjskimi środowiskami postać, zamieszaną w handel bronią. Sęk w tym, że, jak twierdzą pełnomocnicy biznesmena to nieprawda, a Piątek, tej jak wielu innych swoich tez, opartych na medialnych enuncjacjach, po prostu nie sprawdził.
WIĘCEJ O TOMASZU PIĄTKU I JEGO PROBLEMACH Z WIARYGODNOŚCIĄ W PONIEDZIAŁKOWYM NUMERZE TYGODNIKA „DO RZECZY”.
Piszemy w nim m.in. o tym, jak wykreowano go na „dziennikarza śledczego”. Z kolei dr Dominik Smyrgała, specjalizujący się m. in. w historii służb specjalnych rozbija - punkt po punkcie - teorie Tomasza Piątka.