Zakończył się dwudniowy szczyt Rady Europejskiej. Liderzy 27 państw członkowskich nie zdołali przełamać impasu ws. paktu migracyjnego.
Polska chciała, aby w konkluzjach znalazły się zapisy, że unijna polityka migracyjna i azylowa powinna opierać się na suwerennym prawie państw członkowskich do kształtowania swojej polityki migracyjnej i decydowania kogo przyjmują na swoim terytorium.
– Nie zgodziliśmy się na podjęcie konsensusu lub przyjęcie konkluzji migracyjnych w tej formie – poinformował w czasie konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki.
Morawiecki: Liczę, że KE pójdzie po rozum do głowy
Szef rządu stwierdził, że proponowane rozwiązania dot. wysokości kar i dowolności ich zwiększania w przypadku odmowy przez dane państwo przyjęcia imigrantów, są "niezwykle groźne". – Mam nadzieję, że Europa wkrótce pójdzie po rozum do głowy – dodał.
– Dlatego przedstawiliśmy plan, dziś w nocy. Plan "Europa bezpiecznych granic". To zwiększenie inwestycji wzmocnienia zewnętrznych granic UE. To także ograniczenie świadczeń socjalnych dla osób niebędących obywatelami UE i osób bez specjalnego statusu w związku z wojną w Ukrainie – zaznaczył Mateusz Morawiecki.
Przymusowa relokacja?
Unia Europejska wróciła do koncepcji narzucenia państwom członkowskim, żeby wpuściły na swoje terytorium nielegalnych migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Jeżeli któryś rząd nie wyraża zgody, podatnicy mieliby ponieść koszy finansowe. Na początku czerwca ministrowie spraw wewnętrznych krajów członkowskich Unii Europejskiej zgodzili się na tzw. pakt migracyjny.
Tymczasem Warszawa nie zgadza się na relokację bądź ponoszenie kosztów polityki migracyjnej Brukseli. Jeszcze przed rozpoczęciem szczytu Mateusz Morawiecki zapowiedział, że zaprezentuje na forum UE konkretny "plan bezpiecznych granic".
Czytaj też:
"Deutsche Welle": Morawiecki przegrał spór o migracjęCzytaj też:
Szczyt w Brukseli. Cztery kraje UE mówią "nie" w sprawie Ukrainy