Zniszczyć wspólnotę, by zbudować inną. Polskość znienawidzona

Zniszczyć wspólnotę, by zbudować inną. Polskość znienawidzona

Dodano: 
Historyk, prof. Andrzej Nowak
Historyk, prof. Andrzej Nowak Źródło: PAP / Paweł Supernak
Z prof. Andrzejem Nowakiem, historykiem rozmawia Krzysztof Masłoń.

KRZYSZTOF MASŁOŃ: Redefiniowanie polskości postępuje w zawrotnym tempie. W ślad za byłym premierem i niedoszłym prezydentem, dla którego „polskość to nienormalność”, także naukowcy, jak choćby antropolog Kacper Pobłocki w „Chamstwie”, ronią łzy nad naszą ojczyzną-pańszczyzną, a Adam Leszczyński, historyk i socjolog, swoją „Ludową historię Polski” przedstawia jako dzieje wyzysku i oporu. Oczywiście wyzysku chłopów, ciemiężonych, poniżanych, bitych przez warstwę krwiożerczych panów – czytaj: szlachtę. Wygląda na to, że wszystkie podręczniki historii, no może poza stalinowskimi, oddać trzeba będzie na śmietnik. Pan profesor tymczasem pracuje nad następnymi tomami „Dziejów Polski”, utrzymanymi w zgoła odmiennej poetyce. Nie szkoda wysiłku?

PROF. ANDRZEJ NOWAK: Najpierw trzeba powiedzieć, skąd wzięły się te pomysły redefinicji polskości, w takim właśnie duchu. Otóż nie da się zbudować wspólnoty wokół tego, co nas poniża, ale wokół nienawiści do innych, do wspólnoty, którą chcemy zniszczyć – owszem, można stworzyć bardzo silną identyfikację grupową. Mechanizm ten znakomicie opisał Dostojewski w „Biesach”. Zniszczyć jedną historyczną wspólnotę, by skonstruować inną – to sprawa nienowa. I z jej przykładem mamy właśnie do czynienia. Sięgnięto teraz do starego zasobu nienawiści klasowej, nawiązującej do myśli mistrza z Trewiru (choć nawet Marks nie był tu pierwszy). Teraz, po liftingu, zjawisko to usiłuje zmienić naszą historię w duchu Black Lives Matter czy Projektu 1619, zupełnego przemodelowania myśli o Stanach Zjednoczonych i ich historii jako wyłącznie dziejów wyzysku czarnych niewolników. W Ameryce na klasowość nakładają się rasizm i genderyzm – i mamy trzy w jednym. W polskiej odmianie tego zjawiska nie znajdujemy niczego oryginalnego, a próba przeniesienia ideologii nienawiści na nasz grunt prowadzi do ryzykownych paradoksów. Na przykład przedstawianie chłopów pańszczyźnianych w Polsce jako Murzynów jest historycznie chybione, co zresztą widać w „Ludowej historii Polski” prof. Adama Leszczyńskiego, spośród wielu podobnych książek najlepiej udającej pracę historyczną, bo przynajmniej co jakiś czas nawiązuje do literatury historycznej i do faktów. Ale jednak nawet ten autor ma kłopot, bo jakoś na przestrzeni dziejów nie dostrzegamy tylu buntów chłopskich, powstań i rebelii, ile powinno być – skoro było tysiąc lat ucisku. Są wydarzenia lat 1031–1038, przy czym nie wiemy, czy to, co się działo wtedy, to „ludowe powstanie” czy może „reakcja pogańska”. Potem mamy dopiero powstanie Chmielnickiego, które też nie wiadomo, czy interpretować bardziej jako społeczny bunt czy ruch narodowy (kozacki/ ukraiński). Z kolei kłopot z kontynuującą tę tradycję koliszczyzną, która sparaliżowała konfederację barską, polega na tym, że sam Karol Marks, twórca ideologii klasowej nienawiści, identyfikował ją jako carską intrygę i wyraz ekspansywnej polityki Katarzyny II. I dopiero w końcu mamy „porządny” odruch klasowej nienawiści – rabację galicyjską w 1846 r. Trochę tego jednak mało.

Całość dostępna jest w 25/2021 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Rozmawiał: Krzysztof Masłoń
Czytaj także