Prof. Bogdański: Co czwarty dorosły Polak choruje na otyłość. Jesteśmy w światowej czołówce
  • Katarzyna PinkoszAutor:Katarzyna Pinkosz

Prof. Bogdański: Co czwarty dorosły Polak choruje na otyłość. Jesteśmy w światowej czołówce

Dodano: 
Stwórzmy strategię walki z otyłością
Stwórzmy strategię walki z otyłością Źródło:AdobeStock
Średnio trzeba pięciu lat, żeby lekarz powiedział: Choruje pan/ pani na otyłość”. W dodatku taką diagnozę usłyszała tylko połowa pacjentów. Nie chcę nawet przytaczać komentarzy, które czasem słyszą chorzy na otyłość. Mówienie samego „schudnij”, „jedz mniej” to nieprofesjonalne podejście do choroby. My nie odchudzamy, tylko leczymy otyłość – mówi prof. Paweł Bogdański, kierownik Katedry i Zakładu Leczenia Otyłości, Zaburzeń Metabolicznych i Dietetyki Klinicznej UM w Poznaniu.

Badania pokazują, że w ciągu tego roku przytyliśmy średnio 5 kilogramów. To dużo, zwłaszcza w kontekście, że otyłość okazała się jednym z najpoważniejszych czynników ryzyka COVID-19. Właściwie dlaczego?

Osoby z otyłością łatwiej i szybciej zakażają się koronawisurem, ponieważ jest u nich większa produkcja białek, poprzez które koronawirus wnika do komórek. Osoby z otyłością dłużej są zakażone COVID-19, dłużej mogą zakażać innych, a przebieg choroby jest dużo cięższy. Ryzyko konieczności hospitalizacji u osób otyłych z COVID wzrasta o 113 proc., ryzyko konieczności hospitalizacji na oddziale intensywnej opieki medycznej o 74 proc., ryzyko zgonu o 48 proc. Gorzej odpowiadają na szczepienia, czyli mogą mieć po nich mniejszą odporność. Pandemia COVID-19 obnażyła wszystkie zagrożenia związane z otyłością.

Przez lata wydawało się, że otyłość to nie jest polski problem, że dotyka on raczej mieszkańców USA.

To błędne myślenie. Co czwarty dorosły Polak choruje na otyłość, 68 proc. mężczyzn i 53 proc. kobiet ma nadmierną masą ciała, a 25 proc. Jeśli chodzi o dzieci, to prawdziwy dramat: mamy już 5. miejsce na świecie pod względem liczby dzieci z nadmierną masą ciała. Jesteśmy liderami w Europie, jeśli chodzi o wzrost liczby dzieci z otyłością. Szacuje się, że każdego roku będzie przybywać 400 tys. dzieci z nadwagą. A dziecko i nastolatek, który ma nadwagę, ma 17 razy wyższe ryzyko otyłości w wieku dorosłym.

Coraz częściej podkreśla się, że otyłość jest chorobą, mówi się o „chorobie otyłościowej”. Jednak pacjent w gabinecie lekarza rzadko dostaje taką diagnozę. Dlaczego?

Często już w drzwiach widać, że dana osoba ma chorobę otyłościową. Całe nieszczęście polega na tym, że jest to choroba nieuświadamiana. Ostatnie badania pokazują, że tylko 10-11 proc. Polaków traktuje ją jako chorobę.

Większość uważa, że to jest…?

Defekt urody. To nie tylko polski problem. Z danych amerykańskich wynika, że trzeba było średnio pięciu lat, żeby lekarz powiedział: Choruje pan/ pani na otyłość”. W dodatku taką diagnozę usłyszała tylko połowa pacjentów. W Polsce sytuacja może być znacznie trudniejsza.

Kiedy to już jest choroba? A kiedy po prostu przybyło nam kilka kilogramów i da się je jeszcze zrzucić?

Podstawowym wskaźnikiem służącym do rozpoznania otyłości jest wskaźnik masy ciała, BMI: dzielimy masę ciała (wyrażoną w kg) przez wzrost (w metrach), podniesiony do kwadratu. Jeśli BMI jest wyższy niż 30 jest to już choroba otyłościowa. Warto też zmierzyć obwód pasa (w połowie odległości między ostatnim wyczuwalnym żebrem a talerzem biodrowym). Jeśli jest większy niż 94 cm (u mężczyzn) i 80 cm (u kobiet), to jest otyłość brzuszna: duża ilość tkanki tłuszczowej jest zlokalizowana między narządami wewnętrznymi. To tkanka tłuszczowa endokrynnie czynna, która odpowiada za wiele powikłań otyłości.

Gdy widzi pan na ulicy osobę z otyłością, co pierwsze przychodzi panu na myśl?

Widzę osobę chorą, na bardzo poważną, przewlekłą chorobę, która sama nie ustąpi, ma za to tendencję do nawrotów i która jest czynnikiem ryzyka ponad 200 innych schorzeń.

Chorzy na otyłość często mówią, że od otyłości gorsze są reakcje innych, komentarze dotyczące ich wyglądu.

To dlatego, że wciąż nie rozumiemy, że to jest choroba. Często pytam studentów, z którymi prowadzę zajęcia, jakie mają skojarzenia, gdy widzą osobę z otyłością? Słyszę: „Zajada stres, je za dużo, za mało się rusza”. Pytam: „A nie widzicie osoby chorej, która jest obciążona ryzykiem powikłań, prawdopodobnie ma zaburzenia gospodarki węglowodanowej, tłuszczowej, zwiększone ryzyko raka, mocno obciążone stawy”? Takiej osobie trzeba przede wszystkim powiedzieć: „Proszę pani/ pana, choruje pani/ pan na otyłość. To bardzo poważna choroba”. Z przerażeniem słyszę od pacjentów w gabinecie, że chodzili do kardiologa, diabetologa, ortopedy, hypertensjologa i nikt im nie powiedział, że chorują na otyłość. A wszyscy leczyli jej powikłania.

Na pewno jednak mówili, że trzeba się odchudzić.

Nie chcę nawet przytaczać komentarzy, które czasem te osoby słyszą. Mówienie samego „schudnij”, „jedz mniej”, to nieprofesjonalne podejście do choroby. My nie odchudzamy; leczymy otyłość, bo to jest choroba. Jeśli nadal będziemy myśleć o otyłości jako o defekcie kosmetycznym, to nie pojawi się myśl: „Choruję na otyłość, potrzebuję pomocy, zastosuję się do zaleceń, bo rozumiem, że to poważna choroba, z wieloma konsekwencjami”.

Niestety, to prawda. Jeśli nic z tym nie zrobimy, to budżet opieki zdrowotnej nie wytrzyma kosztów związanych z leczeniem otyłości i jej powikłań, a jest ok. 200 potencjalnych chorób i zaburzeń związanych z otyłością.

Dlaczego nie wystarczy po prostu stosować dietę tysiąca kalorii? I być w tym konsekwentnym?

Oczywiście, dieta, aktywność fizyczna są konieczne, jednak gdy mówimy o chorobie, to trzeba iść do lekarza, który potwierdzi rozpoznanie. Musi wykluczyć, czy pacjent nie ma chorób, które sprzyjają przyrostowi masy ciała (np. niedoczynność tarczycy), zobaczyć czy nie ma powikłań, a dopiero potem zaproponować leczenie. Konieczna jest modyfikacja sposobu odżywiania, indywidulanie dla danej osoby, uwzględniająca wiek, choroby współistniejące, styl życia, przyjmowane leki. Ważna jest aktywność fizyczna: każdego dnia trzeba przejść odpowiednią ilość kroków. Aktywność poniżej 3 tys. kroków dziennie można zakwalifikować jako bezruch. Średnio każdy z nas powinien przejść 10 tys. kroków dziennie. Jednak w leczeniu otyłości ważne są czynniki psychologiczne. Chorego trzeba nauczyć, jak robić zakupy, jak zachowywać się w czasie imprez, wyjazdów, jak odzyskać poczucie własnej wartości, motywację do działania. Potrzebny jest do leczenia cały zespół terapeutyczny: lekarz, dietetyk, psycholog. Jeśli postępowanie niefarmakologiczne jest nieskuteczne, konieczne jest rozważenie farmakoterapii: jak w każdej chorobie przewlekłej, np. nadciśnieniu, cukrzycy.

Skoro otyłość jest chorobą, to czy są na nią leki? Nie suplementy, herbatki, zioła, diety, tylko skuteczne leki?

Jak na razie są w Unii Europejskiej zarejestrowana trzy leki do leczenia otyłości, niedługo będzie czwarty. Leczenie trzeba indywidualnie dobrać do pacjenta, nie rezygnując z postępowania niefarmakologicznego, czyli odpowiedniego sposobu odżywiania i aktywności fizycznej. Leczenie farmakologiczne rozważamy u wszystkich, którzy chorują na otyłość (czyli mają BMI powyżej 30), lub nadwagę (BMI powyżej 27) i co najmniej jedno klasyczne powikłanie otyłości, a przy tym postępowanie niefarmakologiczne okazało się nieskuteczne. Leki działają w różnych mechanizmach: jeden z nich powoduje zmniejszone wchłanianie tłuszczów, dwa inne powodują, że pacjent mniej odczuwa głód, szybciej czuje się najedzony. Działają też na ośrodek nagrody w mózgu, co powoduje, że za pacjentem „nie chodzą” ciągle myśli w stylu „coś bym zjadł”. Decyzję dotyczące wyboru konkretnego leku każdorazowo podejmowane powinny być indywidualnie przez lekarza, zgodnie z Evidence Based Medicine i jego dobra praktyką kliniczną.

Jak długo trzeba leczyć otyłość?

Zgodnie z aktualnie obowiązującymi rekomendacjami czas stosowania farmakoterapii otyłości nie powinien być krótszy niż 12 miesięcy. U wielu pacjentów istotną szansę na poprawę widzimy już po kilkumiesięcznej terapii, oczywiście połączoną z kompleksowym leczeniem. U części osób leczenie musi trwać wiele lat - podobnie jak przy innych chorobach przewlekłych. Z niektórymi pacjentami, z bardzo poważną otyłością, trzeba porozmawiać o chirurgii bariatrycznej: to ratowanie ich życia.

Prof. dr hab. n. med. Paweł Bogdański, specjalista w dziedzinie chorób wewnętrznych i hipertensjologii, kierownik Katedry i Zakładu Leczenia Otyłości, Zaburzeń Metabolicznych i Dietetyki Klinicznej UM w Poznaniu.

Czytaj także