Wielka Brytania: Archie Battersbee nie żyje. "Walczył do samego końca"

Wielka Brytania: Archie Battersbee nie żyje. "Walczył do samego końca"

Dodano: 
Świece, zdjęcie ilustracyjne
Świece, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Obraz Michael Schwarzenberger z Pixabay
Nie żyje Archie Battersbee. 12-latek zmarł po tym, jak jego rodzice przegrali walkę prawną o nieodłączanie go od aparatury.

O śmierci chłopca poinformowała jego matka. – Walczył do samego końca i jestem taka dumna, że jestem jego mamą – powiedziała.

W sobotę sprawę opisał brytyjski dziennik "The Guardian", na który powołał się portal Onet.pl.

Śmierć Archiego Battersbee

Kilka dni temu sąd zezwolił na odłączenie od aparatury podtrzymującej życie Archiego Battersbee. Natomiast w ostatni piątek zdecydował, że chłopiec nie trafi do hospicjum. 12-letni Anglik w wyniku nieszczęśliwego wypadku doznał poważnego uszkodzenia mózgu. Jego rodzice przegrali prawną walkę o życie syna. Pierwotnego wyroku nie zmieniła apelacja ani nawet interwencja przedstawicieli Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ). Sędziowie definitywnie orzekli bowiem, że podtrzymywanie życia chłopca nie będzie kontynuowane. Rodzice wnioskowali wobec tego, żeby Archie trafił do hospicjum, jednak zajmująca się sprawą sędzia stwierdziła, że powinien pozostać w szpitalu, gdzie będzie mógł "odejść w spokoju".

Przypomnijmy, że Archie został znaleziony w domu 7 kwietnia, z zawiązanym na szyi sznurkiem. Przypuszcza się, że wziął udział w internetowym wyzwaniu o nazwie "blackout", proponowanym w mediach społecznościowych. Celem wyzwania jest omdlenie czy też utrata przytomności poprzez zaciskanie na swojej szyi sznura albo wstążki. Chłopiec nigdy nie odzyskał przytomności, ale jego serce biło. Lekarze twierdzili, że nastąpiła śmierć pnia mózgu i wnioskowali do sądu o wyłączenie aparatury podtrzymującej życie. Zwyczajową argumentacją w tego typu przypadkach jest zakończenie leczenia w tzw. najlepszym interesie chorego, kiedy brakuje pewności, co do poprawy stanu zdrowia. Rodzice chłopca, których reprezentował zespół Chrześcijańskiego Centrum Prawnego, stali na stanowisku, iż przyszłość ich syna "nie powinna zależeć od decyzji sądu czy szpitala".

Źródło: "The Guardian" / Onet.pl
Czytaj także