GABRIEL MICHALIK: Putin zarządził odwrót rosyjskich wojsk z Syrii. Konflikt, który według pana prognoz, mógł doprowadzić do wojny światowej, wydaje się opanowany...
PAWEŁ FELGENHAUER: Żaden odwrót się nie odbywa. Owszem, pewna liczba samolotów wraca do baz w Rosji, mogą one w ciągu kilku godzin powrócić. Rosyjskie bazy w Syrii nadal są. I to nieprawda, co sugeruje Kreml, że zawsze tam były. Są też nowe. W Syrii zostaje ciężki sprzęt i żołnierze. Jaki to odwrót?!
Jednak Putin mówi, że wycofuje wojska.
Mówi, że wycofuje, ale nie wycofuje. Przemieszczenie samolotów do Rosji obniża koszty obsługi, ale jest to przede wszystkim genialne posunięcie taktyczne, zawierające ogromny element zaskoczenia. Pokazuje: my wojny nie chcemy. Bo rzeczywiście, na razie wojna jest Rosji nie na rękę.
A będzie wielka wojna?
Niestety, jest to prawdopodobne.
Straszy pan, że wybuchnie konflikt atomowy.
Mówiłem o tym w Moskwie, Waszyngtonie i w Brukseli. Na spotkaniach, w wywiadach, w artykułach. Chcę ostrzec, bo jest się czego bać. Zagrożenie jest realne. Nie znaczy to, że wojna nieodwołalnie musi wybuchnąć, ale że jest bardziej prawdopodobna niż przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Niewykluczone, że będzie to wojna nuklearna (...)