Kampania Przeciw Homofobii triumfuje. Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że konstytucja nie zabrania tzw. małżeństw homoseksualnych. Jak ocenia Pan tę decyzję?
Paweł Lisicki: Decyzję tę oceniam krytycznie. Moim zdaniem w oczywisty sposób duch konstytucji wskazuje na to, że w polskim prawie małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety. Określenie małżeństwo w całej tradycji zachodniej odnosiło się do mężczyzny i kobiety. W związku z tym, jestem przekonany, że prawodawcy pracujący nad polską konstytucją pisząc o małżeństwie mieli na myśli właśnie związek mężczyzny i kobiety, a nie związek dwóch mężczyzn, czy dwóch mężczyzn i trzech kobiet. Jeśli sąd interpretuje to inaczej, oznacza to, że interpretuje to w sposób nieracjonalny, uznaje, że prawodawca, który ten przepis wprowadził nie rozumiał słowa, którym się posługiwał.
Sąd stwierdził, że z zapisów konstytucji wynika nie tyle rozumienie czym jest instytucja małżeństwa, co gwarancja objęcia szczególną ochroną owego małżeństwa. Kampania Przeciw Homofobii ogłasza swój wielki sukces.
To nie jest jakiś jej wielki sukces, ale mały krok w niedobrą stronę. Rzecz nie sprowadza się do nazwy, ale do tego, co się za tą nazwą kryje. Kiedy używamy słowa małżeństwo, mamy na myśli nie tylko związek mężczyzny i kobiety, ale konkretne przywileje, ze związkiem tym związane. A w każdym państwie zachodnim przywileje te wiązały się z przekazywaniem życia. Jeżeli nagle oddzielimy przywileje podatkowe, prawne, od tego, że dany związek ma przekazywać życie, to łamiemy podstawową regułę naszego prawa. Coś takiego miało już miejsce w przypadku orzeczenia Sądu Najwyższego, który uznał określenie „partner” w przypadku osób osadzonych w więzieniu. Orzeczenie Sądu Administracyjnego idzie jeszcze dalej.
Społeczeństwo nie wydaje się być jakoś szczególnie zainteresowane postulatami LGBT, partia Roberta Biedronia, która wpisuje je na sztandary może liczyć na poparcie od kilku, do kilkunastu procent. Jednocześnie jednak jest bardzo silne wsparcie liberalnych i lewicowych mediów dla postulatów takich, jak związki jednopłciowe. Społeczeństwo będzie odporne, czy też ulegnie ideologii?
Mamy do czynienia z dwoma rodzajami propagandy. Z jednej strony mamy do czynienia z propagandą w jednym środowisku, chodzi o środowisko prawnicze. Przypomnę rozstrzygnięcia różnych trybunałów konstytucyjnych oraz sądów najwyższych europejskich państw, które uznawały, że małżeństwo może być związkiem dwóch panów, czy dwóch pań. A więc trybunały, na których czele stoją przecież wybitni prawnicy z poszczególnych państw, dopuściły się totalnego pogwałcenia języka, tradycji, zasady prawa naturalnego. Czyli okazuje się, że mimo formalnie doskonałego wykształcenia i wysokiego statusu można wypowiadać rzeczy kompletnie niedorzeczne, co więcej – wprowadzać zmiany w tych krajach i społeczeństwach, w których nie ma jeszcze na to społecznego przyzwolenia. Drugim aspektem jest aspekt społeczny, mamy zmasowaną kampanię propagandową ze strony różnych mediów, dążących do zmiany podejścia polskiego społeczeństwa. Nakładają się tu dwa procesy: z jednej strony chęć środowiska prawniczego, by dostosować się do mądrości europejskiej, z drugiej strony chęć środowiska medialnego, by w Polsce panowały te obyczaje i zachowanie, które już dominują w wielu krajach zachodnich.
Czy Polska będzie w stanie się temu oprzeć?
To otwarte pytanie. Mam nadzieję, że tak. Jednak odkąd panuje przekonanie, że mocą arbitralnej decyzji można zmieniać znaczenie słów, wszystko jest możliwe.
Na Zachodzie do triumfu lewicowo-liberalnej poprawności przyczyniła się bierna postawa tamtejszej centroprawicy. Czy w Polsce centroprawica jest w stanie się liberalno-lewicowej ideologii przeciwstawić?
Zapowiada, że jest. Choć też mam wrażenie, że mamy tu do czynienia z działalnością defensywną, niż próbą realnej zmiany. Przypomnę sprawę konwencji antyprzemocowej. Politycy Prawa i Sprawiedliwości w kampanii wyborczej mocno ją krytykowali. Co więcej, zapowiadali, że ta konwencja zostanie wypowiedziana. Mamy rok 2019 i ostatnią rzeczą, której bym się spodziewał to zajęcie się przez PiS tą właśnie sprawą. Wydaje się, że liderzy partii uznali, że nie należy otwierać kolejnego frontu. Nie rozumiem, dlaczego polski rząd nie jest w stanie zrobić tego, co rząd na Węgrzech, który zlikwidował wszystkie wydziały gender studies w węgierskich uczelniach. Nie wiem, czemu polska prawica nie jest w stanie pójść tą drogą.
Czytaj też:
Sąd: Konstytucja nie zabrania małżeństw homoseksualnych
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.