Do wniosków z raportu NIK o 500 plus dotarła "Gazeta Wyborcza". Jak czytamy w dzienniku, pod kątem czysto technicznym realizacja programu nie budzi zastrzeżeń. Problem pojawia się u osób składających wniosek, a przebywających za granicą. Czas oczekiwania na decyzję wydłuża się, bo urzędników zatrudnionych do rozpatrywania podań jest – zdaniem NIK – za mało, a 114 tys. spraw zalega.
Program zmniejszył ubóstwo?
Kontrolerzy uznali też, że nie można stwierdzić, iż świadczenie wpłynęło na zatrzymanie ubóstwa w Polsce. Pieniądze otrzymywane w ramach 500 plus nie są wliczane do dochodu, który wpływa na ocenę zdolności do uzyskania wpływu z pomocy społecznej. Z drugiej zaś strony liczba starających się o zasiłki celowe w 2017 r. znacznie spadła wobec 2015 r – czytamy.
Na podstawie wniosków z raportu "GW" pisze, że na spadek ubóstwa mogły mieć wpływ także inne czynniki, jak podjęcie zatrudnienia ze względu na dobrą sytuację na rynku pracy czy wzrost minimalnego wynagrodzenia.
Naruszenie konstytucji
Co ciekawe, NIK jest zdania, że jedna z zasad przyznawania 500 plus narusza konstytucyjną zasadę równości. Chodzi o przepisy nowelizacji ustawy wprowadzone w 2017 r. Od tej pory osoby samotnie wychowujące dzieci, aby dostać 500 plus muszą przedstawić dokumenty z sądu o alimentach płaconych przez drugiego rodzica, bez względu na to, czy świadczenie miałoby obejmować pierwsze czy drugie lub kolejne dziecko – informuje "GW".
NIK stwierdza w swoim raporcie, że "uzależnienie prawa do 500 plus od posiadania tego dokumentu, w przypadku drugiego i kolejnego dziecka było, w okresie objętym kontrolą, niezgodne z konstytucyjnymi zasadami równości i proporcjonalności".
Czytaj też:
500 plus nie dla wszystkich. Oto pomysł Platformy