Pogotowie ratunkowe do bezdomnego z Miastka na Pomorzu wezwali policjanci. Ratowniczka odmówiła jednak transportu chorego, choć ten wył z bólu i błagał o pomoc. Jak się okazało, miał w nodze gnijącą ranę – opisuje Polsat News.
– Załoga pogotowia stwierdziła, że mężczyzna nie wymaga hospitalizacji i odmówiła przewiezienia go do szpitala – mówi asp. sztab. Michał Gawroński z policji w Bytowie. Choć pogotowie odmówiło transportu, policjanci uznali, że mężczyzna musi natychmiast zostać przewieziony do szpitala. – Uskarżał się na ten ból, noga była opuchnięta – relacjonował policjant. Funkcjonariusze sami – radiowozem – przewieźli go do placówki. Niestety, jego życia nie udało się uratować. Zmarł kilka dni później.
Jak informuje Polsat News, ta sama załoga pogotowia dwukrotnie odmówiła mężczyźnie przewiezienia go do szpitala. Pierwszy raz jeszcze przed przyjazdem patrolu. Wtedy miał usłyszeć, że jest pijany. Sprawdzili to policjanci. – 63-latek był trzeźwy – zapewnia asp. sztab. Gawroński
Sprawa trafiła do prokuratury, która sprawdza, czy zachowanie ekipy karetki naraziło mężczyznę na niebezpieczeństwo. Szpital nie chce komentować postępowania ekipu ratunkowej.
Czytaj też:
Robert N. przywrócony do zawodu. Kaleta zaskarżył decyzjęCzytaj też:
Kidawa-Błońska: Wróci refundacja in vitro