Kobieta opowiedziała, że pewnego wieczoru Polański zawołał ją na górę. Był nagi. Miał ją zaatakować, uderzyć, zedrzeć ubrania, a potem zgwałcić. Aktorka stwierdziła również, że próbował jej wcisnąć do gardła pigułkę. W rozmowie z "Le Parisien" Monnier mówiła, że bała się śmierci. – Mówiłam sobie: to Roman Polański, nie może ryzykować, że ktoś się o tym dowie, więc będzie musiał mnie zabić – powiedziała.
Francuskie media zwracają uwagę, że aktorka zdecydowała się na takie wyznanie tuż przed wejściem do kin najnowszego dzieła Polańskiego "Oficer i szpieg". Kobieta twierdzi, że to właśnie rozgłos wokół filmu ożywił jej traumatyczne wspomnienia.
I to właśnie przedpremierowy pokaz najnowszego filmu Romana Polańskiego w Paryżu został zablokowany przez kobiety sprzeciwiające się reżyserowi. Aktywiści sprawili, że pokaz przy Rue Champollion został przerwany. W tym samym czasie produkcja została jednak wyświetlona w innych kinach. Chloe Madesta, jedna z uczestniczek akcji w rozmowie z France Info Radio powiedziała: – Odwołanie tego pokazu nie jest zwycięstwem. Zwycięstwem będzie ukrócenie bezkarności gwałcicieli.
Adwokat Romana Polańskiego, Hervé Temime, w wystosowanym oświadczeniu zaprzeczył zarzutom stawianym przez Monnier. Prawnik poinformował, że wspomniane powyżej oskarżenia mogą wiązać się z konsekwencjami prawnymi. "Pan Polański kwestionuje to oskarżenie o gwałt z najwyższą stanowczością. (…) Pragnę przypomnieć, że oskarżenie dotyczy zdarzeń sprzed ok. 45 lat. Nigdy nie zostało ono przedstawione panu Polańskiemu ani instytucji sądowej, nie licząc listu do Prokuratora Generalnego Kalifornii skierowanego dwa lata temu" – czytamy w stanowisku przedstawionym przez adwokata.
Czytaj też:
"Bawi mnie ta hucpa". Karczewski mocno o decyzji GrodzkiegoCzytaj też:
Abp Gądecki ostro o niespełnionej obietnicy PiS. Terlikowski: Cieszy, że abp Gądecki tak jasno mówi...