Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że to utrata pracy w banku Pekao przez syna Mariana Banasia, Jakuba, przesądziła o decyzji szefa NIK, żeby nie składać dymisji.
– Jeśli to prawda, rozumiem pana Banasia. Byłem w podobnej sytuacji, kiedy w sposób nieuczciwy atakowano mojego syna. Miałem poczucie, że cierpi za mnie. Każdy ojciec by tak zareagował – powiedział w programie "Tłit" Leszek Miller.
Zdaniem byłego premiera uderzenie w syna szefa NIK nie tylko nie podziałało, lecz wzmocniło determinację Mariana Banasia. Dodał, że teraz PiS ma kłopot, bo przecież wcześniej sam wybrał go na stanowisko prezesa NIK.
Pytany, czy ktoś na Nowogrodzkiej przelicytował, Miller odparł: – Tak. Stało się coś, co było wynikiem albo braku informacji, albo buty i arogancji, że wszystko wolno. – Co w tej sprawie robiły służby specjalne? – zastanawiał się europoseł.
– O wszystkim dowiemy się, jak PiS straci władzę. Jeśli PiS będzie spadał w sondażach, to ludzie, którzy mają rozmaite dokumenty, zaczną je przynosić do tych, którzy potencjalnie mogą zdobyć władzę – uważa Miller.
Czytaj też:
Zaskakujące doniesienia ws. Banasia. "Mówi się o tym po cichu"